Już na otwarciu WIG20 zanotował wyraźny spadek, a w pierwszych minutach nawet go pogłębił. Po stronie podaży nie było widać jednak dużych ofert, dlatego szybko rozpoczęło się odbicie. Nie było znaczące, bo nie pozwalały na to minorowe nastroje w Eurolandzie. Dlatego odbicie szybko przekształciło się w konsolidację. Trwała ona do południa, po czym poziom równowagi przeniósł się na nieco wyżej. Sielanka zakończyła się po 14, kiedy RPP poinformowała o podwyżce stóp procentowych, a w USA zostały opublikowane gorsze od oczekiwań dane dotyczące zamówień na dobra trwałego użytku. Wtedy rynek dosyć dynamicznie ruszył w dół, czemu towarzyszyło zwiększenia aktywności handlu. Ostatnia godzina przyniosła kolejną konsolidację notowań, tym razem jednak blisko dziennych minimów. W trakcie końcowego fiksingu pojawiły się większe zlecenia sprzedaży na niektórych spółkach z WIG20 (przede wszystkim BZ WBK, Pekao i PKN). W rezultacie ich realizacji wartość WIG20 obniżyła się o kolejne 0,5% i indeks zakończył sesję spadkiem największym od trzech tygodni. Obroty były względnie duże, ale i tak nieco niższe od wtorkowych. Konsekwentny popyt widać było już kolejną sesję z rzędu na TPSA. Bardzo dobrze zachowywały się też Sygnity i Orbis. Spośród branż ponownie pozytywnie wyróżniły się spółki budowlane, słabo zaś wypadły banki. Mocne spadki zanotowały spółki paliwowe, które podczas poprzednich sesji były liderami zwyżek: MOL i PKN. Słabo zachowywały się też Agora, TVN i Prokom.
W sytuacji technicznej istotnych zmian nie ma. WIG20 zanotował co prawda mocny spadek, ale dzień wcześniej mocno wzrósł i też niczym istotnym to nie skutkowało. Na zamknięciu indeks sięgnął poziomu sześciotygodniowej linii tendencji wzrostowej. Jest dość prawdopodobne, że linia ta zadziała jako wsparcie i doprowadzi do odbicia rynku w trakcie dzisiejszej sesji. Nie wydaje się jednak, aby odbicie miało być znaczące. Ważnym oporem jest już wtorkowe zamknięcie - 3796 pkt. W horyzoncie kilkutygodniowym w dalszym ciągu możliwe wydaje się powtórzenie scenariusza z początku roku, kiedy to WIG20 po trzykrotnym nieudanym teście górnej linii kanału skierował się w okolice dolnej. W obecnej sytuacji powtórzenie tamtego układu oznaczałoby spadek indeksu w okolice majowego dołka - 3466 pkt. W przypadku wskaźników technicznych na razie sygnałów zapowiadających tak mocną korektę nie widać, ale o takim scenariuszu warto pamiętać.