nastroje i emocje. Po części można przypuszczać, że także programy
komputerowe. Połowa obrotu jest generowana przez systemy komputerowe
oparte o wiele różnych, ale często do siebie podobnych modeli. Transakcje
jednych wpływają na reakcję innych i tworzy się łańcuszek. Dzięki temu
nawet te, które nazywano arbitrażowymi teraz tracą. Ciekawe jest to, że
wiele z nich nie miały nic wspólnego z arbitrażem, ale inwestowały na
bazie zależności między jednym, a innym zupełnie różnym instrumentem. Gra
na spready to nie arbitraż, co teraz widać po wynikach.
W komentarzach krew się leje i powtarza się zdanie, że potrzebna jest
interwencja władz monetarnych. Wczoraj Fed udostępnił podobno 24 mld
dolarów w ramach operacji otwartego rynku. Sporo, choć jest to największa
wartość od kwietnia br. Zatem do rekordów tu trochę brakuje. ECB poszedł
znacznie dalej pompując 130 mld dolarów, czyli znacznie więcej niż po
ataku na WTC. Poprawa płynności na rynkach jest już ingerencją, ale
akceptowalną. Jeśli problemy z płynnością będą krótkotrwałe, to ta gotówka
szybko do banków centralnych wróci. Obniżki stóp procentowych można
oczekiwać wtedy, gdyby problemy miały się przedłużyć i w końcu negatywnie
wpłynąć na prognozy gospodarcze. W tej chwili, mimo dużego poziomu emocji,
wpływ na prognozy całej gospodarki jest znikomy. Im dłużej zawirowanie na
rynkach będzie trwałoen.
Podwójne dno pozostanie mirażem. Można podejrzewać, że poziom emocji
inwestorów na początku sesji będzie znaczny. Tym bardziej, że w Japonii
notowania zakończyły się słabo, a kontrakty w USA notują minusy. Na
początku sesji należy spodziewać się przeceny. Później pewnie będziemy
widzieć akcje łapaczy dołków. Bliskość poziomu wsparcia będzie im służyć.
O wyniku sesji zadecyduje jednak dopiero końcówka. Być może będzie ona
nieco niższa od otwarcia, ale nastroje powinny być jednak nieco lepsze od
tych w kulminacyjnym punkcie sesji.