Czy jest ku temu podstawa? To chyba w tej chwili nie jest najistotniejsze. Nikomu bowiem nie zależy specjalnie na zepsuciu atmosfery przed sylwestrem.
Polska specyfika
Polski rynek akcji jest nieco specyficzny. Coraz bardziej istotnymi graczami na rynku są fundusze inwestycyjne i emerytalne, dysponujące coraz bardziej istotną częścią oszczędności Polaków. Inwestorzy ci, mając prawnie ograniczone możliwości inwestycyjne, dokonują transakcji podążając za napływem (lub odpływem - w przypadku funduszy inwestycyjnych) środków. Należy dodać, iż w przypadku funduszy emerytalnych do 2009 (pierwsze wypłaty emerytur z drugiego filara) roku będziemy mieli do czynienia wyłącznie z napływem. Przy okazji warto nadmienić, iż mylnym jest argument, że zniesienie ograniczeń inwestowania poza polskim rynkiem znacząco zmieniłoby sytuację. Fundusze podążają bowiem za benchmarkiem, mało prawdopodobne więc, że ryzykowałyby dopłaty z własnych środków dla pozyskania ponadprzeciętnych stóp zwrotu. Siłę takiego układu poznaliśmy w pierwszym półroczu, kiedy dobra koniunktura na rynkach globalnych w połączeniu z przenoszeniem oszczędności z depozytów w kierunku funduszy wywindowało ceny niektórych spółek, zwłaszcza tych o niewielkiej płynności, do nieracjonalnych poziomów. Taki krąg może zostać przełamany jedynie przez inwestorów zagranicznych. Ich gwałtowne wycofanie się może zwiększyć odsetek osób umarzających fundusze, co w rezultacie musi zakończyć się przeceną. Taki rozwój sytuacji obserwowaliśmy w ostatnim okresie w przypadku indeksów małych i średnich spółek, choć wyprzedaż jednostek nie nosiła znamion paniki.
Aby do końca roku
Jest wielce prawdopodobnym, że pod koniec roku to WIG20 staje się balonem spekulacyjnym. Akcje dużych spółek, ze względu na swą płynność, okazały się relatywnie odporne na dekoniunkturę, przez co są zdecydowanie faworyzowane przez inwestorów zagranicznych. Ci zaś w ostatnim czasie zwiększają apetyt na ryzyko w poszukiwaniu poprawy całorocznych wyników. Taka tendencja nie mogła nie zostać niezauważona przez dużych krajowych graczy i w rezultacie obserwujemy nie tylko umacniającego się złotego ale także rosnące dysproporcje pomiędzy WIG20 a innymi indeksami (mimo tego, że atrakcyjnie fundamentalnie spółki mogą znajdować się raczej w mocno przecenionym segmencie "misiów"). Gdzie naprawdę jest zatem rynek? Tego tak naprawdę dowiemy się w pierwszym kwartale przyszłego roku, kiedy intencje globalnych graczy zostaną zweryfikowane. W ciągu najbliższych dwóch tygodni powinniśmy bezpiecznie iść w górę - orkiestra ma zapłacone do końca roku.