Wczorajsza sesja to marzenie byków. Wzrost cen na sporym, choć nie rekordowym, obrocie to jest to, co tygrysy, a właściwie byki lubią najbardziej. Co więcej, po takiej akcji, jak wczorajsza, od razu nasuwa się myśl o możliwości ataku na poziom oporu. Już początek sesji był dla posiadaczy długich pozycji bardzo dobry.

Skok cen o 40 pkt nie zdarza się przecież często. Później przewaga popytu narastała. Do południa tempo tego narastania nie było może imponujące, ale skala zwyżki przekraczająca 3 proc. była warta uwagi. Po 14.00 ceny skoczyły o kolejne 50 pkt. W efekcie notowania zakończyły się wzrostem o 6,7 proc. Taka zwyżka z pewnością nie może być zignorowana, choć jednocześnie należy zauważyć, że technicznie wiele ten dzień nie zmienił.

Czy to był przełom? Cóż, takie akcje popytu nie zdarzają się często, a więc trzeba się liczyć z możliwością dalszej zwyżki cen. Takie oczekiwania mają w tym wypadku poważne konsekwencje. Dalsza zwyżka oznaczać bowiem może pokonanie poziomu oporu w okolicach 1920 pkt w przypadku indeksu i 1930 pkt w przypadku kontraktów. Oporu, z którym rynek nie był w stanie sobie poradzić już od dłuższego czasu. Pokonanie go dałoby popytowi kolejnego kopa, który mógłby doprowadzić do przyspieszenia wzrostu cen. O ile po takiej sesji pisanie scenariuszy optymistycznych wydaje się oczywiste i dość proste, o tyle jednak nie wolno zapominać, że tak naprawdę optymizm będzie uzasadniony dopiero w chwili, gdy ceny pokonają newralgiczne poziomy.

Wyjątkowość sesji jest bezapelacyjna, ale jednak wykres cały czas znajduje się w zasięgu konsolidacji. Wiele wskazuje na to, że opór tym razem zostanie pokonany, ale nie należy tego mylić z pewnością. Na rynku nic nie jest pewne. Tym samym, nie należy na bazie tego zachowania już ogłaszać porażki niedźwiedzi, bo o takiej w przypadku poziomu oporu będzie można mówić dopiero, gdy rynek już będzie poza obszarem konsolidacji.

Wczorajsze zachowanie cen wskazuje na to, że to już ubiegłotygodniowe testowanie poziomu wsparcia było tym, czego ja dopiero oczekiwałem, że się pojawi. Przyznam, że sądziłem, że będzie przy tym nieco więcej hałasu. Przecież sam test wsparcia odbył się niemal w ciszy. To także potwierdza, że równie ważnymi sygnałami, jak same pokonania ważnych poziomów są także sytuacje, gdy to pokonanie się nie uda.