Na notowaniach w Stanach zaważył m.in. słaby odczyt wskaźnika ISM liczonego dla sektora usług. Okazało się, że zamiast oczekiwanych 55 proc. przyjął on wartość 53,8 proc. Po połączeniu tego faktu ze spadkiem wartości wskaźnika liczonego dla przemysłu otrzymujemy jasny obraz wskazujący na to, że amerykańska gospodarka zwalnia tempo wzrostu. Biorąc pod uwagę źródło tego wzrostu, czyli proces odbudowy zapasów, to to spowolnienie nie jest aż tak zaskakujące i od jakiegoś czasu było oczekiwane. Nie było większych szans na to, by podtrzymać tak wysokie tempo dynamiki zwyżki PKB skoro wiadomo było, że zapasy już w znacznej mierze zostały odbudowane, a przed gospodarką amerykańską stało widmo wycofywania narzędzi ją stymulujących. Teraz już oficjalnie mówi się o zbliżającym się spowolnieniu, a oczekiwania na ponowne przyspieszenie wzrostu w przyszłym roku są obarczony sporym ryzykiem odsunięcia w czasie. Tym większym, im szybciej będzie następowało wyhamowanie wzrostu. Słabość rynku pracy wskazuje na to, że pozytywne zmiany PKB mogą być podtrzymane, ale na bardzo niskim poziomie. To będzie długie i ślamazarne wychodzenie w recesji. I to przy założenia optymistycznej opcji. Nadal bowiem nie jest wykluczony powrót do spadku PKB. Tym bardziej, że mówi się o możliwości pojawienia nowej fali osłabienia na rynku nieruchomości, co niechybnie sprowadziłoby PKB na niższe poziomy.
Początkowo reakcja graczy na dane ISM była nawet silna. Rynek się nie ugiął. Po jakimś czasie okazało się, że indeksy nie mają sił na wyjście nad ważne poziomy techniczne i zapał do zakupów wyraźnie zmalał. SP500 nie poradził sobie z pokonaniem poziomu 1040 pkt., który wcześniej był wsparciem. Nie było więc powrotu nad wsparcie, ale do wsparcia, które teraz zadziałało jako poziom oporu. To nie jest dobra wiadomość dla tych, którzy liczyli na to, że nasz rynek ma szansę na szybką zwyżkę. Gdyby rynek w Stanach się podniósł, byłoby o nią łatwiej. Teraz jednak nie będzie to takie proste. Przed nami test siły kupujących. Czeka nas korekta ostatnich zwyżek. Wsparciem dla indeksu nadal są okolice majowego dołka. Brak siły amerykańskiego popytu jest znamienny, gdyż wczorajsza mała zwyżka tamtejszego rynku miała miejsce o szeregu sesji spadkowych. Mimo że rynek wydawał się wyprzedany, nie było potencjału na większe odbicie.
Wczorajszą małą zwyżkę indeksów amerykański serwisy komentują w tonie pozytywnym. Plusy to nie zawsze jest pozytyw, skoro wcześniej poziomy notowań były lepsze. Mówi się o zbliżającym sezonie publikacji danych finansowych spółek i wzroście prognoz dotyczących wyników przedsiębiorstw w tym roku. Te składające się na indeks SP500 mają zanotować w tym roku poprawę o 34 proc., wobec wcześniejszych oczekiwań tempa wzrostu wyników o 29 proc. Sezon publikacji wyników przez największe spółki rozpocznie tradycyjnie Alcoa, która ogłosi swoje osiągnięcia w przyszłym tygodniu. Wczoraj cena spółki wzrosła o ponad 2 proc.
[ramka]
[link=http://www.parkiet.com/temat/71.html]Sprawdź [b]notowana kontraktów terminowych[/b] » [/link]
