Jest to jeden z elementów składających się na pakiet zmian w finansach publicznych, by zrealizować zapewnienia dane instytucjom międzynarodowym, gdy Grecja wystąpiła do nich o wsparcie finansowe. To głosowanie uważane jest równocześnie za test poparcia dla rządu. Premier Georgios Papandreou wysłał do członków swojego rządu notę przypominającą, że każdy głos się liczy i rząd w takiej sytuacji powinien być zjednoczony. Odwołał się tym samym do ostatnich informacji, że nie wszyscy ministrowie popierają w równym stopniu zaproponowane rozwiązania.
Rynki finansowe obserwują wydarzenia w Grecji z własnego punktu widzenia i będą oceniać, czy faktycznie wysila się ona, by zapewnić spłatę zobowiązań. Fala protestów na greckich ulicach ma znaczenie, bo w końcu to protestujący będą później głosować i decydować, kto będzie tym krajem rządził. Rynki wyciągną wnioski z poziomu determinacji decydentów i ich woli przeciwstawienia się głosom ulicy.
Posłuchajmy premiera Papandreou: "Głosowanie za pakietem reform jest głosowaniem za odpowiedzialnością parlamentarzystów za naród grecki oraz jego kolejne generacje". "Nie spocznę w przypominaniu, że poświęcenie Greków zostanie wynagrodzone. Jest wynagradzane już teraz. Jesteśmy na dobrej ścieżce". Sondaże wskazują na mniej więcej równy podział greckiego społeczeństwa na zwolenników i przeciwników reform. Co do preferencji wyborczych, to prowadzi nadal obóz rządzący, ale ok. 40 proc. społeczeństwa stwierdza, że w tej chwili nie wie, na kogo zagłosować. Tym samym to poparcie może okazać się iluzoryczne, a świadomość tego faktu utrudnia dokonanie odważnych zmian.
Znaczenie dzisiejszego głosowania jest duże, gdyż wpływa na postrzeganie długu greckiego oraz długu innych krajów, które są tylko w nieco lepszej sytuacji. Za tym idzie także postrzeganie całej strefy euro. Gdyby reforma nie została przegłosowana, deklaracje Grecji straciłyby na wiarygodności, co zapewne wpłynęłoby na poziom notowań euro. Stąd już krótka droga na rynek złotego i polskich akcji. Innymi słowy, fiasko w głosowaniu oznacza problemy tak dla strefy euro, jak i dla Polski.