Wystarczy spojrzeć na wykres dzienny, by wszystko właściwie stało się jasne. Lipcowa zwyżka cen została wczoraj powiększona. Tym samym wszelkie niedźwiedzie argumenty nie są może błahe, ale mimo wszystko mniej istotne od faktu, że ceny rosną. Sprawa odbioru sesji w ten sposób została już przesądzona o poranku, gdy ceny kontraktów, a później i wartość indeksu, wyszły nad poziom piątkowych szczytów.

Było jasne, że zwyżka jest kontynuowana. Późniejsze zmiany były już mniej ważne. Nie chodzi o to, że nie było ważne, co się później wydarzy. Z pewnością każda ze stron odczuła skutek późniejszych zmian (obóz byków pozytywnie). Chodzi o to, że nowe maksima trendu wskazują na utrzymującą się przewagę popytu, a więc z punktu widzenia średniego terminu nie było właściwie szans na jakiekolwiek działania. Jedna sesja nie była w stanie zmienić średnioterminowej oceny rynku. Ta nadal jest pozytywna.

Zmianę oceny może sprowokować układ kilku świec dziennych. Na to jednak musimy poczekać. Oczywiście nie ma gwarancji, że wczorajsze szczyty nie były ostatecznymi szczytami tego wzrostu. Przypomnieć należy, że operując w średnim terminie, a takie założenie przyświeca piszącemu te słowa, już na starcie nie nastawiamy się na to, że uda się nam wyznaczyć dokładnie poziom szczytu lub dołka trendu.

Obecność na rynku nie polega na zgadywaniu, czy rynek już wyczerpał swój potencjał i cofnięcie o 20 pkt to już początek nowego ruchu spadkowego, czy też wzrost o 30 pkt od dołka nie jest początkiem nowej tendencji wzrostowej. To zostawiamy innym. Badania dowodzą, że praktycznie nie ma szans na to, by skutecznie oznaczać istotne punkty zwrotne rynku w chwili ich kreślenia i osiągać na bazie tego stałe zyski.

To, że uda się raz czy drugi, nie sprawia, że jest to metoda na długoterminową obecność na rynku. Pewnie zdarzają się tacy, którym udaje się to kilka razy z rzędu. Jednak prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest na tyle małe, że chyba nie ma sensu się porywać. Łapanie ekstremów pozostawmy więc emitorom tego podejścia. Nam przyświeca idea wsłuchiwania się w to, co mówi sam rynek. Wczoraj, poprzez nowe maksima trendu, pozwala oczekiwać dalszej zwyżki. Owszem, indeks dotarł wczoraj do okolic 2500 pkt, ale wcale nie jest powiedziane, że popyt sobie z nimi nie poradzi. Póki wsparcia są całe, piłka należy do byków.