Pierwsza sesja nowego tygodnia na wykresie dziennym została uwieczniona ładną białą świecą. Gdyby sugerować się tylko takim wykresem, wszystko wyglądałoby umiarkowanie optymistycznie. Niestety to może być złudzenie i z optymizmem warto poczekać.
Za kolor i wielkość wczorajszej świecy odpowiada krótki w czasie ruch cen, jaki miał miejsce tuż po godzinie 10. Kilka minut szybkiego wzrostu załatwiło sprawź. Póęniej, praktycznie do końca dnia, nie działo siź już niemal nic. Kursy wahały siź w bardzo wąskim przedziale wartości. Dopiero w ostatniej godzinie zwyżka stała siź na tyle wyraęna, że doszło do wyznaczenia nowych maksimów sesji. Nie był to jednak przełom, bo nowe maksima od wyznaczonych w trakcie porannego skoku różniły siź jedynie trzema punktami.
W efekcie na wykresach mamy zwyżkę, która jednak ani swoją skalą, ani stylem nie rozwiewa wątpliwości co do perspektyw rynku. Z jednej strony mamy wzrost cen oddalający je od poziomu wsparcia, ale z drugiej nie jest on na tyle duży, by zanegować ostatnią falę spadku. Z wnioskami sugerującymi wyraźne odbicie od wsparcia chyba będzie się trzeba wstrzymać do chwili wyjścia nad szczyt z 19 sierpnia.
To wtedy popyt przeprowadził nieudaną akcję wybicia ponad górne ograniczenie konsolidacji, co później skutkowało zejściem i testem dolnego ograniczenia. Ostatecznie nic wielkiego się nie stało. Teraz popyt ma kolejną szansę. Wyjście nad szczyt z 19 sierpnia będzie mogło być odebrane jako przejaw poważniejszej aktywności popytu oraz potwierdzi fakt obrony wsparcia. Takie zachowanie cen będzie mogło również być podstawą do oczekiwania na kontynuację wzrostu w kierunku kwietniowych szczytów.
Zarysowany scenariusz jest dość optymistyczny. Warunkiem jest tu pokonanie przez popyt poziomu oporu. W przypadku braku takiej akcji ceny ponownie skierują się w stronę ostatniego lokalnego dołka. Jest nim piątkowe minimum. Zejście niżej byłoby kolejną próbą podaży wybicia pod poziom szyi formacji głowy i ramion.