Za wczorajszy lekki spadek cen w USA nie odpowiada jakaś szczególna informacja. Stąd komentarze po sesji korzystają a ogólników, czyli strachu o drugą falę recesji. Nie wiem, czy SP500 spadł o 0,4 proc. właśnie dlatego. Faktem jest jednak, że obecnie nastroje uczestników rynków są kiepskie. Pojawiają się opinie, że już bieżący kwartał zakończy się spadkiem PKB w USA. Oficjalne prognozy mówią o wyraźnym wzroście, ale nastroje części analityków psują się świadomością zbliżającej się w piątek informacji o wyraźnie niższym od wcześniejszych oczekiwań tempie wzrostu PKB w II kw. Z jednej strony kryzys finansowy w strefie euro nadszarpnął zaufaniem do wzrostu gospodarczego, ale z drugiej trzeba przyznać, że aktualny poziom pesymizmu, jaki daje się odczuć w komentarzach i analizach nie odpowiada aktualnym poziomom notowań.
Skoro pojawiają się głosy mówiące o możliwym spadku PKB w III kw. to rynek powinien to dyskontować. Dane z rynku nieruchomości także nie będą zapewne pocieszające. Niemniej w takiej atmosferze spadki cen powinny być znaczące. W końcu mówimy o możliwości pojawienia się drugiej fali recesji. Tymczasem skala spadku od kwietniowych szczytów nie jest aż tak wielka. SP500 miesza się tuż pod poziomem 1100 pkt. WIG20 ciągle kręci się tuż pod 2500 pkt. Kto więc się myli? Ci, którzy przepowiadają kolejną falę wyprzedaży, która tylko czeka na uruchomienie, czy też poziom nastrojów w przekazie medialnym jest niewspółmierny do faktycznej sytuacji? Czy mamy stwierdzić, że wyceny są zbyt wysokie względem nastrojów? Kto ma więc racje? Czy rynek się myli? Z rynkiem walczyć nie warto. Jak widać, spora grupa jego uczestników nie poddaje się tym kiepskim nastrojom. Rynek oczywiście nie kipi optymizmem, ale zachowuje się relatywnie nieźle wobec tego, co się pisze o perspektywach gospodarki światowej. Nie ma oczywiście prognoz wskazujących na zbliżający się boom, ale poza najgłośniej omawianymi czynnikami, są także inne, które zmniejszają szansę na pojawienie się drugiej fali recesji. Wydaje mi się, że stosunkowo spokojne zachowanie indeksów jest właśnie tego przejawem. Nikt nie oczekuje wybuchu optymizmu. Sytuacja jest z pewnością trudna, a spłata zadłużenia będzie obciążała gospodarki jeszcze wiele lat, ale wieszczenie już teraz drugiej fali recesji wydaje się przedwczesne.