Obserwowane w ostatnim czasie pogorszenie nastrojów inwestycyjnych oraz idąca za tym rosnąca awersja do ryzyka dokonały się głównie za sprawą obaw o dalsze tempo globalnego ożywienia. Po serii negatywnych danych z amerykańskiej gospodarki (które skłoniły m.in. Fed do podjęcia pierwszych kroków w zakresie powrotu do ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej) na rynku pojawiły się obawy, że gorszy okres nadszedł także dla strefy euro. Ostatnie publikacje wskaźników PMI dla gospodarki Eurolandu pokazały, że dalsze perspektywy nie muszą być wcale tak obiecujące. Szczególnie niepokojący wydał się odczyt indeksu PMI dla niemieckiego przemysłu, który wyniósł w sierpniu 58,2 pkt, wobec poprzedniej wartości na poziomie 61,2 pkt. Świadczyć to może o tym, że ta największa gospodarka Eurolandu, która pozytywnie ostatnio zaskoczyła wysoką dynamiką PKB za drugi kwartał, może jednak spowolnić. W efekcie obawy o niższe tempo wzrostu w nadchodzących miesiącach spowodowały odpływ kapitału w kierunku bardziej bezpiecznych aktywów. Rynek surowców uchodzi za bardziej ryzykowną formę alokacji kapitału z tego też względu m.in. notowania ropy naftowej zanotowały ostatnio zniżkę. Ponadto umacniający się dolar pod wpływem większego popytu na amerykańskie papiery skarbowe powoduje, że denominowana w tej walucie ropa naftowa staje się mniej atrakcyjna dla inwestorów zagranicznych, co powoduje spadek popytu i w efekcie ceny tego surowca. Cena ropy naftowej od kilku sesji sukcesywnie zniżkuje, kierując się w okolice istotnego poziomu wsparcia 70 USD za baryłkę. Poziom ten w przeciągu ostatnich 10-miesięcy został jedynie dwukrotnie naruszony, co świadczy o sile tego ograniczenia. Nawet w przypadku dalszego spadku notowań eurodolara oraz napływu gorszych danych makroekonomicznych oczekiwać można, że bariera 70 dolarów nie zostanie szybko przekroczona. Spadek poniżej tego poziomu byłby dość niepokojący dla państw grupy OPEC, co prawdopodobnie spotkałoby się z sygnałami, sugerującymi ograniczenie podaży w celu podniesienia ceny. Na rynku miedzi również obserwować można przewagę strony podażowej. Wprawdzie ostatnie dane z Chin na temat zakupów tego metalu wskazały na wzrost importu o 6 proc. w lipcu, to jednak doniesienia te nie były w stanie przeciwstawić się ogólnemu negatywnemu sentymentowi rynkowemu. Umacniający się dolar ma znaczący wpływ na ceny metali. Poza rynkiem miedzi widać to również na rynku złota. Cena kruszcu zniżkowała w okolice 1210 USD za uncję, natomiast dalsza przecena zahamowana została przez wsparcie wyznaczone przez 55-dniową średnią ruchomą. Jednak przy obecnych nastrojach rynkowych wydaje się, że wkrótce złoto pokusić może się o atak na nowe historyczne szczyty.

[i]Michał Fronc Departament Analiz DM TMS Brokers S.A.[/i]