Wczoraj Amerykanie świętowali, a dziś wyruszają na podbój centrów handlowych. Tych rzeczywistych i tych wirtualnych. Notowania za oceanem ruszą, ale nie na wszystkich rynkach. Na rynku akcji sesja się odbędzie, ale będzie zwyczajowo krótsza. Raczej trudno spodziewać się, że akurat dziś wydarzy się coś wyjątkowego. Statystyki skłaniają do umiarkowanego optymizmu. W historii średniej przemysłowej w 70 proc. dzień przed i dzień po Święcie Dziękczynienia ceny rosły. Średnia zmiana jest niewielka, ale daje jednak małą przewagę kupującym. To oczywiście statystyka. Poza tym nie musi się przekładać na nasz rynek.
Nam bliżej do strefy euro. Tu indeksy zapewne rozpoczną dzień spadkiem o ok. 0,4 proc. Tak przynajmniej sugerują bukmacherzy finansowi, na których powołują się agencje. U nas może być podobnie. Później będziemy płynąć w rytm napływających informacji. Nie będzie ich zbyt wiele. Uwaga graczy skupiona będzie na doniesieniach z Irlandii, choć przełomu nie będzie, bo ostatnie sugestie mówią o dopięciu szczegółów wsparcia dopiero w pierwszych dniach grudnia. Świat obawia się i dyskontuje przypuszczalne problemy Portugalii. Ostatnie ankiety wskazują, że większość analityków sądzi, że Portugalia będzie kolejnym krajem, który skorzysta ze wsparcia na wzór Grecji i Irlandii. Stawia na to 34 z 50 analityków ankietowanych przez Reutersa. Tylko 4 analityków z tej grupy sądzi obecnie, że wsparcia będzie także wymagała Hiszpania. Ciekawe ile w tym życzeń, bo problemy w Hiszpanii miałyby już poważniejsze reperkusje dla wartości wspólnej waluty.
Technicznie, nadal będziemy przyglądać się zmianom cen w kontekście poziomu wsparcia na 2600 i oporu na 2712 pkt. Ostatnie próby podniesienia cen nie były zbyt imponujące, a więc w tym kontekście test wsparcia wydaje się bardziej prawdopodobny. Jeśli miałoby do tego dość, to raczej nie dziś. Dzisiejsza sesja pod względem zmienności i aktywności zapewne będzie podobna do wczorajszej.