Dla nas ważniejszym faktem wydaje się poprawa sytuacji w USA. Wprawdzie tamtejsze indeksy zanotowały wczoraj spadek wartości, to jednak skala tego spadku były wyraźnie niższa od tego, co było widać na początku dnia. Nieźle radził sobie sektor finansowy, a w komentarzach przewijał się wątek, że nie wszystko co złe dla Europy jest również złe dla Ameryki. Stąd ma wynikać ta popołudniowa poprawa. Nie ma co się wdawać w dyskusję. Faktem jest, że wczoraj nie pojawiły się żadne poważne informacje, które mogłyby mieć widoczny wpływ na notowania na rynku amerykańskim, co sprawia, że trudno jest wyszczególnić jeden powód zmiany nastrojów. Zwłaszcza mediom, które za punkt honoru stawiają sobie tłumaczyć najmniejsze nawet zmiany na rynku.
W Azji nadal odczuwalne jest widmo kryzysu w Korei, choć i tu zanotowano popołudniową poprawę. Dane makro w Japonii okazały się nieco lepsze od prognoz. Produkcja przemysłowa wprawdzie spadła, ale mniej niż sądzono, gdyż wygasały programy wsparcia dla gospodarki. W Chinach nadal mówi się o możliwości zacieśniania polityki pieniężnej. Jednak to właśnie indeks w Szanghaju wykonał końcową woltę. W trakcie sesji spadał o 3.2 proc., a zakończył notowania spadkiem o 1,6 proc. To będzie nam pomagać.
Nasz rynek prawdopodobnie zacznie notowania w okolicy wczorajszego zamknięcia, lub nieco powyżej tego poziomu. Jesteśmy pod wrażeniem wczorajszego osłabienia złotego. Dwa kiepskie dni i właściciele kredytów w walutach zaczynają się pocić. Prezes NBP uspokaja, że osłabienie ma charakter krótkotrwały i wkrótce złotówka ponownie będzie się umacniać. Z tych poziomów to ma ona potencjał już na kilkanaście procent. Takie założenie możemy uczynić, skoro kilka procent wyżej Marek Belka sugerował, że złoty na pewno umocni się o przynajmniej 10 proc. Oczywiście trochę się czepiam, ale moim zamiarem jest podkreślenie, że pewnych wypowiedzi szef NBP powinien się ustrzegać. Dziś uspokaja. Inni wskazują na podobieństwo aktualnych zmian na rynku złotego do tego, co miało miejsce pod koniec pierwszego półrocza, gdy apogeum osiągało zamieszanie wokół Grecji.
Dla nas jest to wszystko o tyle ważne, że początkowy wzrost może doprowadzić do próby odbicia się od poziomu wsparcia na 2600 pkt. Myślę, że to początkowe podniesienia rynku pozwoli na ocenę, jakie są szansę na skuteczne odejście od wsparcia. Pokonanie poziomu wczorajszego maksimum pozwoli na wykresie intra na pojawienie się formacji podwójnego dna, na którą zapewne część graczy zareaguje. Dla nas większe znaczenie będzie miał poziom szczytu na 2681 pkt., gdyż jego pokonanie może skutkować powrotem do nastawienia pozytywnego w średnim terminie. Nie wybiegajmy jednak zbyt mocno w górę. Na razie bliżej nam do testu 2600 pkt. i warto o tym cały czas pamiętać.