Czy nadszedł czas przejęć na rynku giełdowym?

Emitenci. Jeśli w odniesieniu do wielu spółek wskaźnik cena/wartość księgowa jest niższy od jedności, to coś jest na rzeczy.

Publikacja: 13.06.2013 09:46

Warto zatem śledzić zmiany zaangażowania inwestorów w spółkach giełdowych, bo może się okazać, że ok

Warto zatem śledzić zmiany zaangażowania inwestorów w spółkach giełdowych, bo może się okazać, że okres żniw jest bliżej niż myślimy.

Foto: Bloomberg

Przyczyną takiej sytuacji może być licznik, mianownik lub... kreska ułamkowa. Zacznijmy od kreski ułamkowej – z pewnością próba oceny wartości spółki w oparciu o prosty wskaźnik skonstruowany poprzez podzielenie dwóch prostych danych nie może oddawać złożoności związanej z wyceną spółki. Niemniej, nikt nie zaprzeczy, że powinna być utrzymywana jakaś relacja pomiędzy tym, ile kosztuje spółka, a tym, ile są warte jej aktywa (choćby w ujęciu księgowym). I przyzwyczailiśmy się, że spółki są raczej warte więcej niż by wynikało z tego, co mają zapisane w księgach. Ale w wielu przypadkach jest odwrotnie i skala zjawiska z pewnością daje dużo do myślenia.

Notowania są atrakcyjne

Spójrzmy zatem na mianownik – czym jest wartość księgowa? Zasadniczo wszystkim, co spółka posiada. Historia rozwoju naszego rynku wskazuje, że wartość księgowa najczęściej była mocno niedoszacowana – początkowo z powodu inflacji, za którą nie nadążały księgi, a następnie z uwagi na wzrost wartości różnych aktywów spółek, w tym nieruchomości. Ostatnie lata ukazują jednak trend odmienny – rekordowo niskiej inflacji i spadającej wyceny aktywów. Jeśli zatem wartość księgowa wielu spółek może być dziś wyższa od rzeczywistej, to nie powinny dziwić spadki wskaźnika C/WK.

Zajmijmy się teraz licznikiem, czyli ceną spółki. Notowania akcji wydają się obecnie bardzo atrakcyjne nie tylko w porównaniu z historycznymi wycenami, ale także biorąc pod uwagę różnego rodzaju wskaźniki, w tym także C/WK. Nawet uwzględniając powyższe zastrzeżenia dotyczące kreski ułamkowej i mianownika, wydaje się, że kursy akcji osiągnęły poziom przynajmniej odzwierciedlający ich realną wartość, a może nawet spadły nieco niżej. O ile nie uważam, aby wyceny były na rażąco niskim poziomie (raczej jestem zwolennikiem tezy, że zostały one po prostu urealnione), o tyle jestem przekonany, że dalsze spadki wiązałyby się z notowaniem poniżej wartości spółek.

Zbliżają się żniwa

A jeśli jest tanio, to warto kupować. Oczywiście duża część inwestorów dojdzie do takiego wniosku dopiero wówczas, kiedy będziemy mieli za sobą kilkumiesięczny wyraźny trend wzrostowy – w ich przypadku o zakupie będą decydować czynniki nie tyle matematyczne, ile emocjonalne. Wiara, że jeśli wzrasta, to będzie wzrastać (i że jeśli spada, to będzie spadać) jest bardzo silnie zakorzeniona w procesie podejmowania decyzji inwestycyjnych i nie ma co z nią walczyć. Są jednak inwestorzy, którzy oceniają rynek bardziej analitycznie niż emocjonalnie. Najczęściej są to duzi gracze i najłatwiej jest ich obserwować przy procesach fuzji i przejęć. A pora żniw przychodzi zawsze pod koniec spowolnienia (bo wówczas jest najtaniej) i zwiastuje ożywienie (bo w przeciwnym wypadku po co by było kupować). I w przypadku fuzji i przejęć moment najczęściej dobrany jest właściwie (bo chodzi o duże pieniądze).

Ważne zmiany w spółkach

Może to być zatem ciekawe uzupełnienie dokonywanych przez nas analiz. Prognozowanie przyszłej sytuacji gospodarczej obejmuje wiele metod badawczych: przewidywane działania władz (w tym zwłaszcza fiskalne i monetarne), optymistyczne wypowiedzi polityków rządzących, pesymistyczne wypowiedzi polityków opozycji, dane statystyczne (niestety historyczne) dotyczące zmian PKB, bezrobocia, inwestycji, bilansu płatniczego, fusy z kawy etc. Ale możemy też wykorzystać dane odnośnie do przyszłej sytuacji gospodarczej oczekiwanej przez dużych graczy – właśnie dotyczące przejęć.

Oczywiście dane te objęte są do pewnego momentu ścisłą tajemnicą, ale na rynku publicznym obowiązują reguły, które wymagają ujawnienia się inwestorów przekraczających kolejne progi zaangażowania. Ponadto, przejęcie spółki wymaga zaoferowania wyjścia z inwestycji dotychczasowym akcjonariuszom po uczciwej cenie. W niektórych przypadkach konieczne jest także otrzymanie zgody organów nadzorczych (głównie zajmujących się ochroną konkurencji). Jeśli dodamy do tego konieczność przeprowadzenia due dilligence, to zakres działań związanych z przejęciem jest tak szeroki, że przynajmniej część z nich musi się przekształcić w informację publicznie dostępną.

Warto zatem śledzić zmiany zaangażowania inwestorów w spółkach giełdowych, bo może się okazać, że okres żniw jest bliżej niż myślimy. Z jednej strony mamy niskie wyceny spółek w ostatnich miesiącach, zwłaszcza w połączeniu z działaniami restrukturyzacyjnymi, z drugiej zaś - głód pieniądza właścicieli, którzy w ostatnim czasie nie mogli liczyć ani na sowite dywidendy, ani na wysokie zyski kapitałowe. Czynniki te powinny prowadzić do rychłego przygotowania wielu transakcji przejęć. Mam nadzieję, że tak się stanie i że będzie to zwiastunem trwałej poprawy sytuacji na giełdzie.

Mirosław Kachniewski prezes zarządu, Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych

Komentarze
Bitcoin znów pod szczytami
Komentarze
Zapachniało spóźnieniem
Komentarze
Powrót do równowagi
Komentarze
Intensywny tydzień
Komentarze
Argumentów coraz mniej
Komentarze
Bez paniki