Dzisiejsza sesja nie powinna przynieść wyraźnych zmian indeksów. Rynek będzie w dalszym ciągu czekał na wyniki wyborów prezydenckich w USA, które powinny być znane w najbliższych dniach. Jeżeli wygra Bush, rynki światowe będą dyskontowały tą informację, co będzie oznaczało wzrosty cena akcji.
Poza tą informacją, nad rynkiem powoli zbiera się splot niekorzystnych czynników - krajowy deficyt budżetowy po 10 miesiącach wyniósł już 100% planu, napięcie na Bliskim Wschodzie rośnie, a ogłaszana w piątek produkcja przemysłowa była niższa od oczekiwań. Jedyną dobrą stroną tej piątkowej informacji jest to, że może doprowadzić do obniżenia stóp procentowych.
Reasumując można więc powiedzieć, że rynki będą spokojne zanim nie zostaną ogłoszone wyniki wyborów w USA. Potem, jeżeli wygra Bush, istnieje szansa na wzrosty cen akcji w krótkim terminie. Największą nadzieją pozostaje "efekt stycznia w grudniu", który w tej chwili nie jest jeszcze zagrożony.