Dzisiejsza sesja nie powinna przynieść znaczących zmian indeksów i rynek będzie czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Wczorajsza sesja w USA nie wniosła nic nowego do sytuacji, chociaż pojawiły się obawy w sprawie wyniku wyborów oraz tego, kiedy ostatecznie będzie on znany. Wciąż jednak wygrana Busha wydaje się znacznie bardziej prawdopodobna i problemem pozostaje jedynie odsuwanie kwestii ostatecznego wyniku w czasie. W tej chwili wiele wskazuje na to, że ostateczny wynik będzie znany najpóźniej w poniedziałek. Poza wynikiem wyborów, trudno liczyć na istotne wydarzenia w USA w najbliższych czasie tym bardziej, że jutro, ze względu na Święto Dziękczynienia, sesji nie będzie.

W kraju także niewiele będzie się działo i najbliższym, istotnym wydarzeniem wydaje się dopiero ogłoszenie danych dotyczących deficytu obrotów bieżących za październik, które poznamy na początku grudnia. Już teraz wiadomo, że będą one znacznie gorsze od dobrych danych wrześniowych. Kwestia deficytu może ulec dalszemu pogorszeniu w nadchodzących miesiącach, co będzie związane ze słabnącą koniunkturą w krajach UE. Ogłoszony wczoraj w Niemczech wskaźnik optymizmu menedżerów był najniższy od roku.

Reasumując można więc powiedzieć, że w tej chwili czynniki okołorynkowe nie sprzyjają dobrej koniunkturze giełdowej. Jednocześnie wygrana Busha w wyborach w USA może stanowić krótkoterminowy impuls do wzrostów indeksów, który może przenieść się także na rynek polski. W tej chwili trudno jednak oczekiwać, aby był on mocny na tyle, żeby wywołać oczekiwany "efekt stycznia w grudniu".