Większą zmiennością charakteryzował się kurs USD/PLN, gdzie po początkowym osłabieniu złotego do poziomu 2,7950 obserwowaliśmy następnie zniżkę do okolice 2,78. Sytuacja taka była wynikiem nienajlepszych danych makro zza Oceanu, które pozwoliły na odrobienie strat krajowej waluty względem dolara, przy jednoczesnej popołudniowej stabilizacji kursu EUR/PLN w okolicy poziomu 3,78.
Większym zaskoczeniem dla rynku nie były wczorajsze dane o inflacji CPI, której tempo spadło do 2,3% wobec wcześniejszego odczytu na poziomie 2,5%. Wydaje się, że inwestorzy z niecierpliwością wyczekują na czwartkową publikację danych dotyczących wzrostu średnich płac. Wyższy od oczekiwanego odczyt mógłby zasygnalizować inwestorom możliwość podwyżek stóp procentowych, jednak póki co nasze władze monetarne niechętnie odnoszą się do możliwości wzrostu kosztu pieniądza. Złoty pozostaje w dalszym ciągu pod presją wynikającą z sytuacji na rynku eurodolara oraz powracających obaw odnośnie wzrostu podaży złotego w najbliższym czasie, wynikającej z wycofywania środków uzyskanych z wypłaty dywidend przez zagranicznych inwestorów. Ponadto pogorszenie nastrojów na rynkach wschodzących dają nikłe szanse na odrobienie przez krajową walutę wczorajszych strat. Wyprzedaż aktywów emerging markets może przejściowo powstrzymać aprecjację krajowej waluty jaką obserwowaliśmy na przestrzeni ostatnich tygodni. Dlatego na dzisiejszej sesji oczekujemy, że kurs EUR/PLN będzie znajdował się w paśmie wahań 3,7650-3,7850, zaś USD/PLN będzie oscylował w granicach 2,76-2,78.
Końcówka wczorajszej sesji nie była pomyślna dla amerykańskiej waluty - w obliczu braku pozytywnego impulsu ze strony inflacji CPI, która w ujęciu bazowym w kwietniu wyniosła 2,3% r/r (prognoza 2,4%) oraz napływu kapitałów netto, trudno było spodziewać się, że dobry odczyt indeksu Empire State (ponad 8 pkt, poprzednio 3,8) zdoła umocnić dolara. Po godzinie 16.00 realizacja zleceń typu stoploss wywołała silny wzrost EUR/USD powyżej poziomu 1,36. "Zielonemu" zaszkodził dodatkowo najgorszy od 15 lat poziom nastrojów rynku nieruchomości NAHB (30 pkt., prognoza 33 pkt.), po którym szansa na lepszą od oczekiwań ilość wydanych zezwoleń i rozpoczętych inwestycji budowlanych jest raczej nikła. Jeśli okaże się, że opublikowane dzisiaj informacje z kluczowego dla największej gospodarki świata sektora będą rzeczywiście rozczarowujące, wzmogą się wątpliwości, czy Fed postępuje właściwie przedkładając inflację nad wzrost gospodarczy.
Kolejnym czynnikiem umacniającym wczoraj euro były lepsze od prognoz wyniki gospodarek państw "trzynastki", które wzrosły w I kw. o 3,1% r/r (prognoza 2,9%) i 0,6% kw/kw (oczekiwano 0,5%), co zwiększyło do 60% szanse na podwyżki stóp na Starym Kontynencie do 4,25%.
Dzisiejsze ostateczne wyniki inflacji HICP dla strefy euro za kwiecień (prognoza 1,8% r/r, 0,5% m/m) powinny potwierdzić poprzednie odczyty, tym bardziej, że figury z Niemiec okazały się być z nimi zbieżne. Wpływ tych publikacji na notowania powinien być marginalny, gdyż rynek i tak jest niemal pewny podniesienia kosztu pieniądza przez ECB na kolejnym posiedzeniu.