Niejasne perspektywy zmian w polityce monetarnej strefy euro po mniej jastrzębim od apetytów części graczy komunikacie J.C.Trichet w zestawieniu ze znaczącą zmianą oczekiwań rynku, co do kierunku ewolucji kosztu pieniądza za Oceanem przełożyły się na wyraźny powrót pozytywnego sentymentu dla "zielonego". Dysparytet stóp procentowych to najistotniejszy czynnik decydujący o kierunku przepływu krótkoterminowych kapitałów spekulacyjnych i jego perspektywy są korzystne dla dolara. Nie powinno dziwić, że FED zdecydowanie opowiada się za walką z inflacją, odrzucając możliwość cięcia kosztu pieniądza - przecież od ostatniej podwyżki stóp mija właśnie rok, a tempo wzrostu cen nie zwolniło w zadowalającym stopniu, co utwierdza władze monetarne w przekonaniu, że zbytnio pospieszono się z zakończeniem cyklu. Inna sprawa to fakt, że tak wielu uczestników gry rynkowej pomyliło się, co do amerykańskiej gospodarki - przecież w okresie najsłabszym dla tego organizmu ekonomicznego (I kw.) Bernanke i jego współpracownicy odrzucali raczej możliwość poluzowania polityki pieniężnej. Tymczasem publikacje makroekonomiczne z 2 ostatnich miesięcy pokazują, że II kwartał będzie dla USA zdecydowanie lepszy - Morgan Stanley i inne instytucje finansowe kilkakrotnie podwyższały już szacunki wzrostu PKB w okresie kwiecień-czerwiec. Po ostatniej zmianie dynamika ta prognozowana jest na 4,1% r/r (poprzednio 3,6%), co oznaczałoby, że największa gospodarka świata rozwijać się będzie szybciej niż kraje "trzynastki" (przy wyższej inflacji) uzasadni oczekiwany ruch FED.
Dziś kalendarz makroekonomiczny jest pusty, lecz nie wyklucza to zmian kursów. Można oczekiwać, że umacniający się, szczególnie wobec wspólnej waluty jen, pomoże dolarowi w zwyżce. Dobre publikacje z Kraju Kwitnącej Wiśni (rewizja dynamiki PKB za I kw. z 3,1% do 3,3% r/r) będą sprzyjać jenowi, bowiem zwiększają szanse na podwyżki stóp Banku Japonii po zbliżających się wyborach parlamentarnych. W kolejnych dniach poznamy publikacje ze strefy euro (m.in., finalna inflacja HICP za V, produkcja przemysłowa) oraz z USA (PPI, sprzedaż detaliczna, inflacja CPI i napływ kapitałów netto). Do opinii publicznej trafi także tzw. Beżowa Księga FED. Informacje te będą istotne. Ważniejsze jest jednak to, czy rentowności obligacji amerykańskich, po odreagowaniu ostatniej zwyżki, kontynuować będą wzrosty. Jeśli tak będzie w istocie, możemy być pewni umocnienia dolara, zaś spadki na giełdowych parkietach w najbliższych dniach stają się bardzo prawdopodobne. Dziś przy braku publikacji makro oczekiwać możemy kontynuacji korekty eurodolara do poziomu piątkowych dołków, czyli ok. 1,3320, których przebicie sprowadzić może kurs poniżej figury. Poziomy w okolicach 1,3350-60 USD należałoby, zatem wykorzystać do zajęcia krótkich pozycji na głównej parze, która o 8.45 wyceniana była na 1,3345 USD.
Rynek złotego znajduje się obecnie pod silną presją sytuacji międzynarodowej - umacniający się dolar, jen i frank tradycyjnie zagrażają transakcjom "carry trade", zaś rosnące rentowności obligacji zwiększają prawdopodobieństwo przeceny na giełdach, psując nastroje na rynkach wschodzących. W rezultacie traci nie tylko złoty, ale czeska i słowacka korona, węgierski forint oraz bardziej egzotyczne waluty jak afrykański rand. Dodatkowo naszej złotemu nie sprzyjać będą wypłaty dywidend, mające istotny wpływ na osłabienie PLN w ostatnim miesiącu. Jutro nastąpi jeden z nieobecnych głównych etapów tego procesu - do inwestorów trafi 1,2 mld PLN ze spółek giełdowych (m.in. TP S.A.). Powrót części nieobecnych w piątek na rynku eksporterów może rano pomóc złotemu sprowadzić kurs euro do 3,83, zaś dolara do 2,8650 PLN. Później jednak spodziewałbym się dalszego spadku wartości naszej waluty, który na dzisiejszej sesji sięgnąć może odpowiednio 3,8550 PLN i 2,89 PLN i powinno być kontynuowane w następnych dniach. O 8.45 euro kosztowało 3,8330 PLN, dolara wyceniano na 2,8720 PLN.
Kamil Gaworecki
Makler Papierów Wartościowych