Z. Flejsner: Komentarz europejski

Sesja w Europie kończy się na poziomach niewiele odbiegających od tych z poprzedniego dania. Indeksy paneuropejskie testowały lipcowe maksima, ale nie nastąpiło potwierdzenie ich przełamania. Europejskim bykom przeszkadzają mieszane wyniki okresowe spółek i ponura wizja gospodarki przedstawiona przez szefa ECB.

Aktualizacja: 26.02.2017 15:54 Publikacja: 07.08.2008 19:35

Windowane optymizmem pochodzącym z sektora technologicznego, amerykańskie indeksy zakończyły środę na wyraźnych plusach - czyli wyżej niż na koniec sesji w Europie. Tym samym rysowała się coraz większa szansa trwałego przebicia poziomów oporu na amerykańskim idneksie S&P 500.

Inwestorzy w Europie nie wykorzystali okazji jaką dawał im optymizm Amerykanów i rozpoczęli dzień w słabych nastrojach. Kluczowy okazał się słaby raport kwartalny amerykańskiego ubezpieczyciela AIG. Zwrócił uwagę inwestorów na negatywne elementy publikowanych w czwartek raportów kilku europejskich firm ubezpieczeniowych. Te zaś w większości były słabe. Potwierdzają się obawy, że kryzys subprime okaże się obciążeniem nie tylko dla banków. Podobnie jak AIG, europejskie firmy ubezpieczeniowe wykazują spore straty z tytułu zaangażowania w instrumenty powiązane z amerykańskim rynkiem kredytów hipotecznych wątpliwej jakości.

Wśród europejskich ubezpieczycieli publikujących wyniki w czwartek były: AXA, Friends Provident, Hannover RE i Aegon. Wszystkie odnotowały spadek zysków. Indeksy branżowe wspierała głównie AXA, której wyniki - mimo dużych odpisów - okazały się znacznie lepsze niż szacunki analityków. Firma podtrzymała całoroczne prognozy. Po wyłączeniu wpływu wydarzeń jednorazowych odnotowała wzrost półrocznego zysku o 3%. Z kolei wczoraj Alianz zapowiedział trudności w utrzymaniu planu corocznego wzrostu zysków o 10%. Wśród akcjonariuszy ubezpieczycieli przeważało rozczarowanie opublikowanymi wynikami. Dexia traciła ponad 9% po tym jak jej spółka zależna (Financial Security Assurance) odnotowała rekordową stratę i będzie wymagać dokapitalizowania.

Najważniejsze wydarzenia natury makroekonomicznej przeszły prawie bez echa. Zarówno Bank Anglii jak i Europejski Bank Centralny pozostawiły stopy na nie zmienionym poziomie. Czyli zgodnie z oczekiwaniami. Istniała szansa, że w komentarzu po decyzji EBC jego szef Jean-Claude Trichet rozszerzy retorykę do której przyzwyczaił analityków o nowe argumenty. Zrobił to, co wywołało niewielkie osłabienie euro. Oprócz standardowych akcentów na priorytetach walki z inflacją i ostrzeżeniach przed efektami drugiej rundy, wspomniał, że ryzyka ekonomiczne materializują się oraz należy spodziewać się okresu słabego wzrostu. Komentarz zinterpretowano jako ostrzeżenie przed bardziej ponurą przyszłością niż dotychczas oceniano. Tym samym rośnie szansa na obniżkę stóp w strefie euro - taka perspektywa nadal wydaje się bardzo odległa. W czwartek opublikowano również dane o produkcji przemysłowej Niemiec. Wzrosła o 0,2% , pierwszy raz po kilku miesiącach spadków. Analitycy szacowali wzrost cztery razy większy. Informacja była trudna do zinterpretowania - inwestorzy na rynkach akcji zignorowali ją.

Poranna realizacja zysków trwała krótko. Rynki poczyniły kolejną próbę wzrostów i definitywnego pokonania poziomów oporu. Niezbyt udaną. Trzeba jednak przyznać, że determinacja byków w obliczu całej serii niekorzystnych wiadomości jest godna podziwu. Oprócz słabych nastrojów pochodnych publikacji wyników firm ubezpieczeniowych oraz ponurej wizji Tricheta , z USA napływały kolejne niezbyt pomyślne newsy.

Sieci handlowe - poza dyskontowymi - raportowały spadek sprzedaży lub pogorszenie wyników finansowych. Największa sieć (tanich) supermarketów - WalMart - prognozuje spadek sprzedaży. Wzrosła ilość nowych podań o zasiłek dla bezrobotnych - do poziomu 455 tysięcy, czyli o wiele za dużo by ktokolwiek mógł uznać sytuację na rynku pracy w USA za rokującą na rychłą poprawę. Dane z rynku nieruchomości mogły być interpretowane bardziej byczo, ale wcale nie były aż tak dobre. Notowania ropy powróciły w okolice 120 dolarów za baryłkę - już od kilku tygodni można było przypuszczać, że ten poziom będzie kluczowy nie tylko dla postrzegania perspektyw na rynkach ropy, ale i dla akcji. Na otwarciu giełd akcji w USA Indeks S&P 500 rozpoczął dzień od straty, erodującej cały środowy wzrost. Główne indeksy największych giełd europejskich zareagowały obsunięciem w pobliże cen zamknięcia z środy.

Najlepiej wypadał CAC40 - znajdujący się w lepszej sytuacji technicznej niż jego niemiecki czy brytyjski odpowiednik ( indeks giełdy w Paryżu już przełamał lipcowe szczyty).

Na wykresach indeksów paneuropejskich sesja przyniosła testowanie poziomów oporu. Wyższe są zarówno dzienne minimum ( o niewiele) jak i maksimum. Cena zamknięcia pozostaje jednak bardzo blisko tej z środy. Nie nastąpiło potwierdzenie przełamania oporu.

Piątek przyniesie niewiele publikacji które mogłyby oddziaływać na sentyment na rynku. Najprawdopodobniej gracze w Europie skoncentrują się na notowaniach ropy oraz na nastrojach Amerykanów. Biorąc pod uwagę relatywnie silny popyt w obliczu wielu niekorzystnych informacji - istnieje silna determinacja by indeksy ruszyły dalej na północ. Największym zagrożeniem dla strony popytowej w Europie jest odbicie amerykańskiego indeksu S&P 500 od poziomu lipcowych maksimów. Bez jego przełamania trudno będzie dokonać tej sztuki z indeksami szerokiego rynku na naszym kontynencie.

Zbigniew Flejsner

Komentarze
Zamrożone decyzje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Co martwi ministra finansów?
Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów