Windowane optymizmem pochodzącym z sektora technologicznego, amerykańskie indeksy zakończyły środę na wyraźnych plusach - czyli wyżej niż na koniec sesji w Europie. Tym samym rysowała się coraz większa szansa trwałego przebicia poziomów oporu na amerykańskim idneksie S&P 500.
Inwestorzy w Europie nie wykorzystali okazji jaką dawał im optymizm Amerykanów i rozpoczęli dzień w słabych nastrojach. Kluczowy okazał się słaby raport kwartalny amerykańskiego ubezpieczyciela AIG. Zwrócił uwagę inwestorów na negatywne elementy publikowanych w czwartek raportów kilku europejskich firm ubezpieczeniowych. Te zaś w większości były słabe. Potwierdzają się obawy, że kryzys subprime okaże się obciążeniem nie tylko dla banków. Podobnie jak AIG, europejskie firmy ubezpieczeniowe wykazują spore straty z tytułu zaangażowania w instrumenty powiązane z amerykańskim rynkiem kredytów hipotecznych wątpliwej jakości.
Wśród europejskich ubezpieczycieli publikujących wyniki w czwartek były: AXA, Friends Provident, Hannover RE i Aegon. Wszystkie odnotowały spadek zysków. Indeksy branżowe wspierała głównie AXA, której wyniki - mimo dużych odpisów - okazały się znacznie lepsze niż szacunki analityków. Firma podtrzymała całoroczne prognozy. Po wyłączeniu wpływu wydarzeń jednorazowych odnotowała wzrost półrocznego zysku o 3%. Z kolei wczoraj Alianz zapowiedział trudności w utrzymaniu planu corocznego wzrostu zysków o 10%. Wśród akcjonariuszy ubezpieczycieli przeważało rozczarowanie opublikowanymi wynikami. Dexia traciła ponad 9% po tym jak jej spółka zależna (Financial Security Assurance) odnotowała rekordową stratę i będzie wymagać dokapitalizowania.
Najważniejsze wydarzenia natury makroekonomicznej przeszły prawie bez echa. Zarówno Bank Anglii jak i Europejski Bank Centralny pozostawiły stopy na nie zmienionym poziomie. Czyli zgodnie z oczekiwaniami. Istniała szansa, że w komentarzu po decyzji EBC jego szef Jean-Claude Trichet rozszerzy retorykę do której przyzwyczaił analityków o nowe argumenty. Zrobił to, co wywołało niewielkie osłabienie euro. Oprócz standardowych akcentów na priorytetach walki z inflacją i ostrzeżeniach przed efektami drugiej rundy, wspomniał, że ryzyka ekonomiczne materializują się oraz należy spodziewać się okresu słabego wzrostu. Komentarz zinterpretowano jako ostrzeżenie przed bardziej ponurą przyszłością niż dotychczas oceniano. Tym samym rośnie szansa na obniżkę stóp w strefie euro - taka perspektywa nadal wydaje się bardzo odległa. W czwartek opublikowano również dane o produkcji przemysłowej Niemiec. Wzrosła o 0,2% , pierwszy raz po kilku miesiącach spadków. Analitycy szacowali wzrost cztery razy większy. Informacja była trudna do zinterpretowania - inwestorzy na rynkach akcji zignorowali ją.
Poranna realizacja zysków trwała krótko. Rynki poczyniły kolejną próbę wzrostów i definitywnego pokonania poziomów oporu. Niezbyt udaną. Trzeba jednak przyznać, że determinacja byków w obliczu całej serii niekorzystnych wiadomości jest godna podziwu. Oprócz słabych nastrojów pochodnych publikacji wyników firm ubezpieczeniowych oraz ponurej wizji Tricheta , z USA napływały kolejne niezbyt pomyślne newsy.