Po wtorkowym mini-rajdzie, wyzwolonym przez spadki notowań kontraktów na ropę naftową, wielu inwestorów na naszym kontynencie spodziewało się symetrycznej eksplozji optymizmu na giełdach za Atlantykiem. Tymczasem nastroje wśród Amerykanów okazały się dalekie od euforii. Biorąc pod uwagę znaczenie jakie mają, a właściwie jakie powinny mieć tak duże spadki notowań kontraktów na ropę jakich doświadczaliśmy we wtorek, fakt nie zakończenia dnia wzrostami indeksów w Nowym Jorku nabrał znaczenia ostrzegawczego.
Europejczycy zaczęli dzień od znacznego skorygowania poziomu głównych indeksów. Sytuacja pogarszała się wraz z kolejnymi godzinami. Dopiero popołudniowe wejście go gry Amerykanów zachęciło graczy na naszym kontynencie do odrobienia części strat.
Fakt faktem, w ciągu dnia nie mieli z czego się cieszyć. Eurostat opublikował dane potwierdzające kwartalny spadek PKB w Eurolandzie. Zgodnie z prognozami, w drugim kwartale regres wyniósł 0,2%, skutkując urocznionym spadkiem tempa wzrostu do 1,4%. Spadek w Niemczech wyniósł 0,5%, zaś we Francji 0,3%. Tym samym potwierdzają się prognozy niektórych analityków, przewidujące zwielokrotnione przełożenie kryzysu w USA na gospodarkę europejską. Pomimo, że źródło problemów leży za Atlantykiem, Europejczycy mogą odczuwać jego skutki boleśniej niż Amerykanie.
Równie mało pocieszające były dane o sprzedaży detalicznej. Wydatki gospodarstw domowych spadły w lipcu o 0,4% w porównaniu do czerwca. Taki odczyt zraził inwestorów do spółek zajmujących się dystrybucją. Firmy takie jak Metro czy Carrefour po południu traciły na wycenie ponad 1,5%. Na kanwie przecenionych notowań surowców (głównie ropy) traciły akcje spółek wydobywczych. Główną osnową obaw inwestorów, jest upatrywanie źródła spadku wycen surowców w potencjalnym ograniczeniu popytu wywołanego globalnym spowolnieniem gospodarczym. Co ciekawe, nastrojom w Europie nie pomagały najniższe od lutego notowania euro wobec dolara To powinno mocno wspierać wyceny spółek - exporterów. Tymczasem nawet w tym segmencie trudno było doszukiwać się w środę głębszych przejawów optymizmu. Słabością odznaczał się również sektor bankowy, niezmiennie w cieniu obaw o dalszy ciąg odpisów i konieczność pozyskiwania kapitału dla poreperowania wskaźników wypłacalności.
Indeksy grupujące największe spółki w Europie pod koniec notowań traciły około 1,4%. Tym samym oddały całość wzrostów z poprzedniego dnia. Pozytywnym elementem sesji była obrona wtorkowego minimum intraday, co jest niewielkim pocieszeniem dla tych co liczyli na przełamanie passy mdłych sesji sugerujących wchodzenie w długą fazę konsolidacji. Indeks DJ Stoxx 600 uparcie trzyma się blisko poziomów wycen z początków lipca.