Dzisiejsza zwyżka oznacza, że dolar wrócił do poziomów nienotowanych od lutego br., a euro jest najdroższe od maja br. Na przestrzeni ostatniego miesiąca amerykańska waluta zdrożała o 34 grosze, a europejska o 22 grosze.
Silna wyprzedaż złotego, to z jednej strony efekt odpływu inwestorów z rynków wschodzących i związanego z tym systematycznego pogorszenia sentymentu do ich walut. Z drugiej natomiast wpływ bardzo silnej przeceny kursu EUR/USD. Spadając dziś do 1,4212 dolara, para ta znalazła się na najniższym poziomie od października 2007 roku. Tymczasem jeszcze 15 lipca br. za euro trzeba było zapłacić rekordowe 1,6038 dolara.
W kolejnych godzinach złoty powinien przede wszystkim podążać ścieżką wyznaczoną przez notowania EUR/USD. Jeżeli aktualne, silnie prodolarowe nastroje, zostaną po południu wsparte nieco lepszymi od prognoz danymi z amerykańskiego rynku pracy (stopa bezrobocia, prognoza: 5,7 proc.; zatrudnienie w sektorze pozarolniczym, prognoza: -75 tys.), to dolar jeszcze zyska na wartości. W ślad za tym polska waluta powinna jeszcze się osłabić.
Perspektywa silniejszego odreagowania ostatniej przeceny złotego, pojawi się najwcześniej w przyszłym tygodniu. Należy zwrócić uwagę, że jest on bardzo mocno wyprzedany. Podobna sytuacja zresztą występuje na wykresie EUR/USD. To zaś może prowokować silną korektę.
Trwające od ponad miesiąca wzrosty USD/PLN i EUR/PLN, jakkolwiek oznaczają zmianę trendu średnioterminowego, to są tylko korektą w długoterminowym trendzie spadkowym. Dlatego pod koniec roku złoty ma szanse być mocniejszy niż obecnie. Wsparciem dla niego będzie gospodarka. Oczywiście nie ma co do tego większych wątpliwości, że w kolejnych kwartałach dynamika polskiego PKB zauważalnie zwolni. Jednak na tle danych z Europy Zachodniej czy Stanów Zjednoczonych, wciąż będzie to doskonały wynik.