Ewentualne obniżenie poziomu notowań nie będzie wielkim problemem, o ile nie będzie ono zbyt głębokie. Przynajmniej na starcie na takowe się nie zapowiada. Jeśli ceny kontraktów będą się trzymać nad poziomem 2690 pkt., to furtka do kolejnej próby wzrostu będzie nadal otwarta. O ostatecznym wyniku tych prób zadecydować mogą dziś publikowane dane makro. Na strefę euro raczej nie ma co liczyć, choć pojawi się informacja o inflacji, ale popołudniowa seria danych z USA ma siłę rażenia. Poznamy zarówno dynamikę sprzedaży detalicznej, jak również dynamikę produkcji przemysłowej. Tuż przed 16:00 pojawi się wstępna wartość styczniowego wskaźnika nastrojów konsumentów. Taka seria danych ma potencjał wpłynąć na poziom notowań, choć ich nagromadzenie może sprawić, że ewentualne sprzeczne sygnały unieruchomią rynki.
Co do wczorajszych notowań w USA to ponownie nie ma co pisać. Nie będą one miały dla nas większego znaczenia. Kosmetyczne zmiany tamtejszych indeksów nie będą dla nas jakimś znaczącym impulsem. Także to, co wydarzyło się po sesji także będzie miało małe znaczenie. Intel opublikował raport finansowy za IV kw. Spółka zarobiła niemal o połowę więcej niż rok wcześniej dzięki zgłaszanemu popytowi na serwery. Wzrosły także przychody, a to w tym sezonie wyników jest bardzo ważne. A wisienką na torcie jest pozytywna prognoza na najbliższe kwartały. Efektem tych informacji był wzrost ceny producenta procesorów o 3 proc. oraz całego sektora. Rynek ogółem na tych danych za wiele nie ugrał. Późniejsze osłabienie amerykańskich kontraktów skutecznie ostudziło zapał byków.