Problem w tym, że skala tej poprawy zapewne nie będzie zbyt imponująca, a tymczasem rynek znajduje się w ważnym momencie i na ważnym poziomie. Dalsze osłabienie może mieć znaczenie dla oceny perspektyw zmian cen w najbliższych tygodniach. Wczoraj indeks praktycznie odbił się od poziomu oporu. Zwyżka zatrzymała się niespełna 4 pkt. od poziomu 2850 pkt. Na wykresie dziennym to żadna różnica. Do tego sesja zakończyła się słabością, a obrót tego dnia był wyraźnie wyższy od średniej. Czy to już pozwala na wnioski, że mamy do czynienia z sesją odwrotu? To zakładałoby oczekiwania na dalszą przecenę. Nie jestem do tego przekonany. Raczej uznałbym, że była to sesja, na której wyraźnie ujawniła się podaż. Dalsza przecena oznaczałoby, że nie była to jednorazowa akcja, ale coś poważniejszego. W tej chwili nie ma podstaw, by zakładać, że popyt już nie pojawi, lub, że podaż już nie odda inicjatywy.

Pojawienie się podaży w chwili zbliżenia do oporu jest oczywiście ważne, bo kontekst takiej akcji jest jasny – wykres odbił się od oporu. Niemniej samo odbicie jeszcze nie uzasadnia przesadnego pesymizmu. W skali dziennej to właściwie nie odbicie, a zatrzymanie ruchu na wysokości oporu. Zatrzymanie nie jest sygnałem przewagi podaży, a może być jedynie uznane za pojawienie się równowagi. Odbicie będzie wtedy, gdy ceny po takim zatrzymaniu będą spadały. Zatem na taki spadek teraz trzeba uważać. Ewentualne utrzymywanie się rynku w pobliżu wczorajszych poziomów notowań nie będzie odbiciem, a konsolidacją pod oporem, co wcale nie ma wydźwięku negatywnego, a wręcz ma potencjał pozytywny.

Jaki spadek można potraktować już bardziej poważnie? Najszybszych graczy powinno zainteresować zniwelowanie ostatniego przyspieszenia zwyżki, jakie rozpoczęło się popołudniu w piątek przed tygodniem. To już byłoby coś, tym bardziej, że doszłoby wtedy do przełamania krótkoterminowej linii trendu wzrostowego. Zatem pierwszym weryfikatorem siły podaży jest poziom 2774 pkt.