Po reakcji wydawać by się mogło, że i rynki pozytywnie oceniają decyzję portugalskich władz. Wzrostu cen nie ma co mylić z zadowoleniem uczestników rynków. Wczoraj z ostrą oceną postępowania rządu Portugalii wystąpił minister finansów Szwecji. Wskazał, że postępowanie Lizbony było złe, a decyzja o wsparciu powinna zostać podjęta jeszcze przed końcem ubiegłego roku. Według wstępnych szacunków Portugalia może liczyć na 80–90 mld euro pomocy. Kraj ten, po chwilowej obecności na czołówkach serwisów, zejdzie na plan dalszy. Otrzymanie wsparcia oznacza, że nie będzie musiał bić się na rynkach o finansowanie swoich wydatków. To zła wiadomość dla Hiszpanii, gdyż w powszechnej opinii to ona jest następnym kandydatem na zostanie krajem, w którym mogą wystąpić problemy.
Na razie rynek jest łaskawy i wycenia nieźle hiszpański dług, a na dodatek wczoraj okazało się, że Hiszpania nie ma problemów z popytem na swoje obligacje, które uplasowała na kwotę 4,6 mld euro.
Oprócz Portugalii tematem dyskusji był kolejny ruch Europejskiego Banku Centralnego. Wczoraj ECB dokonał pierwszej od trzech lat podwyżki stóp procentowych. Analitycy nie są zgodni co do skali możliwego zaostrzania polityki pieniężnej w strefie euro. Jedni sygnalizują, że stopy na koniec roku będą wynosić 1,75 proc. (obecnie 1,25 proc.), inni sugerują wartość 2,25 proc. Ta rozbieżność opinii pokazuje także, że przekaz ECB nie jest jednolity. Po poprzednim posiedzeniu ECB komunikat był bardziej jastrzębi niż wczoraj, gdy stopy rzeczywiście wzrosły.
Skala zaostrzania polityki pieniężnej w strefie euro jest istotna dla polskich inwestorów, gdyż jest punktem odniesienia dla ruchów rodzimej Rady Polityki Pieniężnej. Nie determinuje decyzji RPP, ale jest czynnikiem, który na nie wpływa. Na razie przeważają opinie, że cykl podwyżek nie będzie znaczny, a więc nie powinien także w dużym stopniu wpłynąć na poziomy notowań na rynkach akcji. Działania mają zapobiec zwiększeniu tempa inflacji przyniesionej z zewnątrz, ale nie zaszkodzić wzrostowi gospodarczemu.