Ta wiadomość wpłynęła pozytywnie na wyceny akcji w Szanghaju, ale także w Australii oraz osłabiła jena, co miało przełożenie na poziom wycen akcji w Japonii. Pozytywny początek został szybko zniwelowany za sprawą zachowawczego rozpoczęcia notowań na rynku akcji. Indeks bazowy na starcie sesji spadał względem zamknięcia z poniedziałku.

Po krótkiej chwili sytuacja zaczęła się poprawiać. Na tyle, że w końcu doszło do pokonania przez ceny kontraktów poziomu 2300 pkt. Tym samym powiększało się odbicie po wyznaczeniu w piątek minimum na 2143 pkt. Przed południem zapał do zakupów osłabł. W części odpowiedzialnością za to można obarczyć słabszy od prognoz odczyt wskaźnika ZEW z Niemiec, ale przesadą byłoby stwierdzenie, że to główna przyczyna pasywności popytu. W tym samym czasie odnotowywano umocnienie się złotego oraz wyraźne oznaki większej chęci do akceptowania ryzyka na rynkach światowych (wzrost indeksów akcji oraz spadek wyceny złota, czy franka szwajcarskiego).

Dobre nastroje nie trwały długo. Jeszcze długo przed południem zwyżka została wyhamowana. Wprawdzie świat wykazywał jeszcze oznaki umiarkowanego optymizmu, ale już na naszym rynku nie było tego widać. Ceny utknęły w konsolidacji, a później zaczęły spadać. Kontrakty po powrocie pod poziom 2300 pkt spadły do poziomu wsparcia na 2250 pkt. To lokalny dołek z poniedziałkowego popołudnia. Wczoraj spełnił swoje zadanie. Niżej nie zeszliśmy, po czym pojawiła się zwyżka, dzięki której zniknął minus przy zmianie cen. Tylko że i ona nie trwała długo. Ostatnie minuty sesji to ponownie osłabienie.

Próba wzrostu cen ponad poziom 2300 pkt, która niespecjalnie się powiodła, może skutkować inną próbą – testem piątkowej konsolidacji na 2180–2200 pkt. Test wspomnianego wsparcia wiele by powiedział o rynku. Tuż pod tym wsparciem znajduje się bowiem dołek z ostatniego piątku na poziomie 2143 pkt.

Nastawienie pozostaje negatywne i w tej chwili nie zapowiada się, by doszło do jego zmiany. Do tego potrzeba sygnału zatrzymania trendu.