Buffett kupuje Bank of America – to wiadomość dnia. Cena banku skacze o prawie 10 proc. Jest powód do zadowolenia? Rynek pokazuje się, że akcjonariusze się cieszą, a rzesza naśladowców Wyroczni z Omaha jak widać idzie ślepo za liderem. Pytanie, czy na pewno? Zmiana ceny o 10 proc. faktycznie jest duża, ale dotyczy akcji zwykłych. Inwestycja w nie jest tą samą, którą ujawnił wczoraj Warren Buffett. On nie kupił akcji zwykłych, a więc nie interesuje go sama zmiana cen. Owszem, ma warranty, ale jak ich nie zrealizuje, to wielka krzywda się mu nie stanie. Będzie bowiem dostawał swoje 6 proc. rocznie, przy w najbliższym czasie jest całkiem sporym zyskiem. Nikt, kto wczoraj kupował Bank of America nie będzie miał tego dodatkowego zysku. O naśladowaniu nie ma więc mowy. To, że w portfelu ma się tą samą nazwę do Buffett nie oznacza, że się go naśladuje. Zresztą, czy faktycznie to dobrze dla spółki, która jeszcze niedawno zapewniała o braku potrzeb kapitałowych, że teraz, przy niskich stopach procentowych, korzysta z kapitału Buffetta na 6 proc.?

Świat czeka na popołudniowe wystąpienie szefa Rezerwy Federalnej Bena Bernanke. Wszyscy w głowach mają ubiegłoroczne wystąpienie, gdy pojawił się  wątek skupu obligacji. Teraz także rynek liczy się z tym, że pojawią się zdania sugerujące gotowość Fed do podtrzymywania luźnej polityki pieniężnej, ale na wiele więcej już chyba ta większość nie liczy. Chyba niewielu tak naprawdę zakłada, że powtórzy się sytuacja sprzed roku. Tym razem programu luzowania ilościowego od razu nie będzie. Fed jest gotów nadal wspierać gospodarkę, ale nie będzie się z tym spieszył, a już z pewnością nie będzie taką decyzją wychodził naprzeciw kaprysom rynku. QE3 pojawi się wtedy, gdy będzie już wiadomo, że gospodarka nie zdoła uniknąć fazy recesji. Teraz pojawienie się recesji ocenia się na ok. 30 proc., a więc nadal scenariusz bazowy zakłada, że spowolnienie się nie pogłębi, ale z czasem przejdzie do fazy szybszego wzrostu.