Przed sesją zakładałem, że przełamanie przez ceny czwartkowego minimum na poziomie 2176 pkt będzie sygnałem wspierającym powrót do trendu spadkowego. Wczoraj taka sytuacja miała miejsce. Ceny spadły pod czwartkowe minimum. Nie było to tylko naruszenie tego poziomu, ale klasyczne przebicie. Problem w tym, że tak w trakcie przebijania, jak i podczas późniejszego spadku cen do poziomu 2157 pkt (tymczasowe minimum) ruchom cen towarzyszył mały obrót. Ba, na rynku terminowym w czasie spadku cen obserwowaliśmy zmniejszanie liczby kontraktów, co także podważało ruch i zmniejszało szansę na jego kontynuację. Jak na powrót do trendu, to rynek zachowywał się wyraźnie zbyt pasywnie.
Wczoraj pojawiły się optymistyczne publikacje danych makro w USA. Najpierw odnotowano wzrost wydatków amerykańskich gospodarstw domowych, mimo spadku ich dochodów, co wskazywałoby na polepszające się nastroje. Te nastroje także są lepsze przy pomiarze wskaźnikiem Uniwersytetu Michigan. Dodatkowo wskaźnik aktywności przemysłu w rejonie Chicago okazał się wyraźnie wyższy od prognoz. Nasz rynek oraz reszta rynków akcji zareagowały pozytywnie na te informacje, ale poziom optymizmu słabł z każdą chwilą. Za to zdecydowanie zyskiwał dolar.
Zmiana wartości dolara potwierdza dobre wieści oraz bardziej optymistyczne spojrzenie na amerykań- ską gospodarkę. Rynek akcji był bardziej zachowawczy, co łatwo wytłumaczyć. O ile dane makro z USA są sygnałem poprawy sytuacji gospodarczej w Ameryce, to Europa nadal pozostaje pod presją kryzysu zadłużenia, który ciągle nie może być rozwiązany. Wprawdzie wiele wskazuje na to, że Grecja otrzyma kolejną transzę wsparcia, ale nie niweluje to przecież zagrożenia lecz oddala je w czasie.
Europa ciąży na rynkach akcji, a w związku z tym nie mają one możliwości pełnej radości z danych płynących z największej gospodarki świata. To będzie hamulec, który prawdopodobnie będzie skutecznie zatrzymywał wszelkie ruchy ku górze, redukując je do miana korekty w trendzie spadkowym.