Jednak pomimo lekkiej poprawy nastrojów na rynkach globalnych oraz słownej interwencji wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego, umocnienie polskiej waluty przychodzi z mozołem. W południe kurs USD/PLN testował poziom 3,2943 zł, wobec 3,3061 zł wczoraj na koniec dnia. Kurs EUR/PLN, który już dziś spadł do 4,4393 zł, testował natomiast poziom 4,4589 zł. To tylko o 0,1 gr niżej niż w poniedziałek na zamknięciu.
Witold Koziński, wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, zapowiedział, że bank centralny trzyma rękę na pulsie, a „przeciwdziałanie przez NBP niekorzystnym tendencjom na rynku walutowym jest nadal wysoce prawdopodobne". Ta słowna interwencja nie zrobiła na inwestorach większego wrażenia. Zapewne zdają sobie sprawę, że bank centralny raczej zdecyduje się bronić określonego poziomu kursu (4,50 zł w przypadku EUR/PLN), niż interweniować już teraz. Wprawdzie nie można wykluczać, że wcześniej takie interwencje, poprzez sprzedaż walut ze środków europejskich, przeprowadzi Bank Gospodarstwa Krajowego. Tyle tylko, że ich siła rażenia jest obecnie niewielka. Dlatego też to nastroje na rynkach globalnych powinny w głównej mierze rozstrzygać o losach złotego, a nie strach przed potencjalną sprzedażą walut przez NBP lub BGK.
W dniu dzisiejszym nastroje na rynkach finansowych będą kształtowane z jednej strony przez obawy o sytuację finansową Europy i strach przed ewentualnym obniżeniem ratingu USA. Z drugiej natomiast przez nadzieje na poprawę nastrojów, po trwających tydzień spadkach na rynkach akcji i surowców. Z punktu widzenia złotego, neutralne natomiast pozostaną publikowane dziś dane o inflacji bazowej i koniunkturze gospodarczej w Polsce, jakie ujrzą światło dzienne o godzinie 14:00.
Marcin R. Kiepas