Ostatnia sesja przed przerwą świąteczną miała dwa oblicza. Poranne osłabienie zaprowadziło ceny kontraktów do poziomu 2250 pkt. Później przyszła fala odreagowania. Wszystkie ruchy były równoległe do tego, co działo się na Zachodzie, a w szczególności we Frankfurcie. To, co rzuca się ostatnio w oczy, to relatywna moc naszego rynku. Tak wcześniejsza skala spadku, jak i późniejsze odbicie odbiegają in plus względem zmian choćby niemieckiego DAXa. To już nie pierwsza taka obserwacja. Sama w sobie jeszcze nie świadczy o niczym, co miałoby skłaniać do działania na rynku, ale może sygnalizować, że takie działanie wkrótce będzie konieczne.
Z technicznego punktu widzenia dzisiejsze zmiany wpisują się w ostatnią falę osłabienia. Ona się jeszcze nie zakończyła. Ba, dziś przecież pojawiły się jej nowe minima, a więc nie ma mowy, by tych kilka punktów wzrostu miało o czymś samodzielnie świadczyć. W tej chwili sygnałem, który będzie dla nas wiążący nadal jest pokonanie szczytu na 2378 pkt. Sytuację mogłoby zmienić dalsze osłabienie i test wsparcia przez indeks WIG20.
Tymczasem mamy przerwę świąteczną i nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Państwu przyjemnych Świąt i wypoczynku od giełdowego zgiełku. Wracamy do niego dopiero we wtorek.