Biorąc pod uwagę ceny z zamknięcia sesji, złoto musiałoby jednak potanieć do około 1513 USD, aby można było mówić o rynku niedźwiedzia.
Choć po południu notowania kruszcu nieco się odbiły, nie brak analityków wieszczących dalszą jego przecenę. Jak tłumaczą, złoto rzeczywiście jest dla inwestorów bezpiecznym schronieniem, ale tylko przed inflacją, którą skutkować mogą np. działania banków centralnych. Tymczasem nic nie wskazuje na to, aby Rezerwa Federalna czy Europejski Bank Centralny miały zamiar reagować na obecne zawirowania na rynkach finansowych.
- W obecnych warunkach złoto zalicza się po prostu do klasy ryzykownych aktywów – wskazuje Michael Aronstein, prezes firmy inwestycyjnej Marketfield Asset Management.
- Za bezpieczne schronienie z prawdziwego zdarzenia uznać można dolarowe lub frankowe banknoty, przechowywane w skrytce bankowej – dodaje Aronstein, który rok temu prognozował on w rozmowie z „Parkietem", że surowce – włącznie ze złotem – czeka do dwóch lat przeceny.
Faktycznie, w kontraście do złota, kurs dolara względem sześciu głównych walut zwyżkuje dziś 13 dzień z rzędu. Tak długiej passy wzrostowej nie miał on jeszcze nigdy.