Rozczarowanie i kolejna odsłona greckiej tragedii? Nie tym razem. Z Grecji ważnych wieści nie było. Pojawiły się za to informacje dotyczące hiszpańskich banków. A w szczegól- ności Bankii. Bank, który jest w kłopotach, o czym mówi się od jakiegoś czasu, został pozbawiony depozytów na 1,3 mld euro w ciągu jednego tygodnia.
To się rynkom nie spodobało, bo pokazuje nerwowość społeczeństwa. Pojawiły się także plotki, że agencja Moody's obniży rating długu Hiszpanii. To także nie poprawiało humorów, choć w tym wypadku można się zastanawiać, czy byłaby to informacyjna bomba. W końcu nie pierwszy raz dług hiszpański podlegałby takiej zmianie oceny, a codziennie jest on również oceniany na rynku.
Osłabienie, które rozpoczęło się rano, trwało niemal cały dzień i zakończyło się tuż po danych w USA, które opublikowano o godz. 16. Dane okazały się gorsze od prognoz, ale nie przeszkodziło to popytowi w zakupach i to mimo że pierwszą reakcją na dane było wyznaczenie nowych minimów dnia i całej tendencji zapoczątkowanej w lutym.
Zakupy nie trwały długo. Notowania zakończyły się stosunkowo blisko poziomu minimum sesji. To było drugie ujawnienie się popytu w ostatnich dwóch dniach. Tym razem akcja kupujących była mniejsza. Niestety, takie wejścia kupujących może i wskazują na to, że nie wszyscy na rynku sprzedają, to jednak nie wpływa to na ocenę rynku. Nadal ma miejsce spadek cen. Wczoraj wyznaczyliśmy nowe minima tego spadku. Być może chwilowe odsłony popytu są sygnałem, że przecena się kończy, ale mimo wszystko nie wiadomo, kiedy dokładnie się skończy i na jakim poziomie. W związku z tym trzymamy się nadal wniosku o trwającym nastawieniu negatywnym, a jego zmiana będzie możliwa po pokonaniu szczytu z 10?maja, który znajduje się na 2177 pkt.