Z punktu widzenia analizy technicznej ten dzień nie był poparty obrotem.

To ważna informacja, gdyż w trakcie notowań ceny rosły. Na tyle znacząco, że został pokonany poziom maksimum dotychczasowej zwyżki, który był ustalony wcześniej w środę. Pokonanie środowego szczytu miało być sygnałem zakończenia korekty spadkowej. Byłoby takim sygnałem, gdyby ceny utrzymały się nad środowym szczytem do końca dnia. Nie utrzymały się. Wyjście na nowe rekordy aktualnej zwyżki okazało się krótkotrwałe, a do tego nie było poparte aktywnością. Nowe szczyty tendencji, nawet krótkoterminowej, przy mniejszym obrocie zawsze są podejrzane. Końcówka sesji udowodniła, że i tym razem te podejrzenia były zasadne. Za wzrostem cen nie stał silny popyt, a gdy podaż się ujawniła, to rynek się cofnął. Zachowanie cen nie wzbudza zaufania. Niezależnie od tego, nawet jeśli ceny faktycznie miałyby spadać, to nie byłby to jeszcze powrót do przerwanego niedawno trendu spadkowego. Jak wspominałem w jednym z komentarzy, powrót do trendu będzie realny, gdy WIG20 w ramach kilkutygodniowej korekty wzrostowej osiągnie okolice 2300 pkt. Wtedy będzie można szukać okazji do powrotu. Nawet wtedy, nie będzie to poszukiwanie na siłę, ale powrót do nastawienia negatywnego musi mieć poparcie w pojawieniu się jakiejś formacji szczytowej.

Początek przyszłego tygodnia będzie zapewne zdominowany przez reakcję na wynik wyborów w Grecji, ale rynki szybko znajdą sobie inne czynniki, na których skupią uwagę. My nadal będziemy zakładać, że trwa zwyżka i nadal będziemy oczekiwać, że ma ona szansę zaprowadzić indeks w okolice 2350–2400 pkt. Od poniedziałku już oficjalnie cała aktywność spekulantów skupi się na serii wrześniowej kontraktów. Indeks w kolejnych tygodniach będzie równał w dół w tempie wypłacanych dywidend.