To już blisko okolic, które potencjalnie miały zatrzymać zwyżkę. Przypomnę, że ten ruch wzrostowy na WIG20 miał osiągnąć 2350–2400 pkt. Do dolnego ograniczenia tego przedziału brakuje zatem ok. 50 pkt. Bliskość potencjalnego poziomu zakończenia wzrostu jest ważna, ale to nie ona ma wpływ na ocenę rynku. Ten wpływ ma za to zachowanie popytu i podaży w sytuacji wyznaczania nowych maksimów.

Wczoraj ponownie, któryś raz w ostatnim czasie, popyt znikł krótko po wyznaczeniu nowych maksimów trendu. Nie było komu podtrzymywać kursów na wysokim poziomie, co zaowocowało cofnięciem. Sesja, zamiast potwierdzać przewagę popytu, podkreśla wątpliwości co do faktycznych możliwości obozu byków. Wątpliwości to jednak za mało, by skłonić do działania wbrew tendencji. Wczorajsza zwyżka dodała znaczenia poziomowi minimum z ubiegłego tygodnia. Gdyby to minimum zostało pokonane, powrót do nastawienia negatywnego miałby więcej argumentów.

Ostatecznie w końcówce udało się utrzymać nad poziomem 2218 pkt, ale mimo to aktualne są pytania, czy popyt jest w stanie sobie poradzić z poziomem 2350–2400 pkt.

Aspekt techniczny rynku to jedno, ale wczorajszy dzień ma także znaczenie w kontekście dzisiejszej publikacji danych o stanie rynku pracy w USA. Dotychczas przeważało przekonanie, że raport nie będzie wiele lepszy od poprzedniego, a wzrost liczby etatów w sektorze pozarolniczym nie przekroczy 100 tys. Wczorajsze publikacje, z raportem ADP na czele, wskazują na to, że nie musi być tak źle. Jeszcze wczoraj analitycy Goldman Sachs podnieśli swój oczekiwany poziom zmiany liczby etatów do 125 tys. Jeśli potwierdzą się te oczekiwania, a raport będzie wyraźnie lepszy od majowego, szanse na rychłe wdrożenie nowego programu luzowania ilościowego w USA się zmniejszą. Operacja Twist zostanie uznana za wystarczającą.