Zadłużenie, zamiast spadać, cały czas wzrasta – w Kanadzie, Niemczech, Grecji, Francji, Irlandii, Włoszech, Japonii, Hiszpanii, Portugalii, Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii poziom długu do PKB jest dzisiaj wyższy niż w 2007 r.
Jak widać, redukcja zadłużenia – zwana inaczej delewarowaniem – okazała się niemożliwa. Co nas czeka? Oto przewidywany rozwój wydarzeń.
Po pierwsze, ponieważ delewarowanie na dużą skalę jeszcze się nie zaczęło, to kryzys światowej gospodarki nie wszedł w kulminacyjną fazę. Wszystkie niedogodności ostatnich lat to przygrywka przed tym, co dopiero nastąpi.
Po drugie, potrzeba co najmniej 15 lat, aby światowa gospodarka mogła powrócić do stanu gwarantującego zdrowy wzrost – w większości krajów poziom zadłużenia musi zostać zredukowany o co najmniej 150 proc. PKB. Wiadomo z kolei, że nie da się zbyt szybko zredukować zadłużenia, bo grozi to poważnymi konfliktami społecznymi i zawirowaniami politycznymi.
Po trzecie, tak głęboka redukcja długu będzie miała niewyobrażalny wpływ na gospodarkę, wpływ ten jest mierzony za pomocą specjalnego współczynnika. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego jego wartość wynosi dwa – każdy dolar obniżonego deficytu to o dwa dolary mniejszy PKB. Warto dodać, że dzisiaj wartość tego współczynnika jest czterokrotnie większa niż przed 2008 r.