Weekendowa Analiza Futures

Kończący się właśnie tydzień pokazał, że nasz rynek jest zdolny do zachowania odbiegającego od tego, co dyktują rynki zachodnie. Gdy tam bezapelacyjnie przeważała podaż, u nas popyt zrobił sobie święto zakupów. Nie jest może festiwal, ale z pewnością dobry festyn. Ceny zbliżyły się do oporu. Zabrakło 30 pkt., by aktualne nastawienie przestało być uzasadnione. Jak odczytywać tą moc warszawskiego parkietu? Czy to zapowiedź czegoś poważniejszego?

Aktualizacja: 14.02.2017 00:14 Publikacja: 17.11.2012 18:42

Weekendowa Analiza Futures

Foto: ROL

Przed nami specyficzny tydzień, w trakcie którego rynek amerykański będzie zajęty czymś zupełnie innym. W czwartek za oceanem będzie świętowany Dzień Dziękczynienia, a w piątek rozpocznie się sezon zakupów świątecznych. Kto wie, czy za kilka dni nie pojawią się okazje do zakupów na rynkach zachodnich. Kilka przesłanek wskazuje na to, że indeksy zachodnie wkrótce, po jeszcze jednej fali spadków, zaczną bardziej okazałą korektę wzrostową. Co w tym samym czasie dziać się może na rynku polskim?

Spójrzmy na fakty. Letni wzrost cen zakończył się dynamiczną wrześniową falą zwyżkową. W połowie września posiedzenie amerykańskiej Rezerwy Federalnej zakończyło się decyzją o wdrożeniu trzeciej odsłony programu luzowania ilościowego, co skutkowało realizacją zysków na akacjach. Rynki akcji nie miały już powodu do zakupów spekulacyjnych, a skoro powód spekulacji stał się faktem, kusiło skasować szybki zysk. Światowe rynki akcji w okolicy tej daty zanotowały lokalne szczyty, które do tej chwili nie zostały poprawione. Nasz indeks WIG20 nie odróżniał się tu od reszty. Po miesiącu wahań w dość wąskim przedziale indeksowe towarzystwo przystąpiło do wyraźniejszego spadku cen. Nasze kontrakty wchodząc z tego konsolidacji wygenerowały sygnał do nastawienia negatywnego.

Potencjalnych poziomów zatrzymania spadku było wiele. Rynek wybrał wersję najbardziej dogodną dla posiadaczy długich pozycji. Przecena kontraktów i spadek indeksu WIG20 zatrzymały się nad poziomem 2300 pkt. Taka zmiana może być nawet traktowana jako ruch powrotny do pokonanej linii spadkowej opartej o szczyty z końca sierpnia ubiegłego roku, końca października ubiegłego roku oraz początku lutego bieżącego roku. Linia ta została pokonana kilka dni przed wyznaczeniem wspomnianych lokalnych szczytów (Wykres_1).

Od końca października trwa korekta spadku. Przyspieszyła ona w ostatnim tygodniu. Ceny kontraktów osiągnęły poziom 2397 pkt. Na poziomie 2429 pkt. znajduje się lokalny szczyt, jaki został wyznaczony w przeddzień wyjścia dołem z miesięcznej konsolidacji. Gdyby ten szczyt został pokonany, sensowność nastawienia negatywnego byłaby wątpliwa. Jak widać, ostatnia zwyżka jest  testem zasadności utrzymywania obecnego nastawienia. Przez dłuższy czas sygnał zmiany nastawienia cierpiał na brak potwierdzenia w postaci ruchu powrotnego do konsolidacji. Teraz w końcu się on pojawił i dzięki temu będzie można więcej powiedzieć o aktualnej sile sprzedających. Brak ataku na opór, lub atak nieskuteczny, będą sygnalizowały, że nastawienie jest istotne, ale dopiero spadek ceny pod poziom dołka z 9 listopada (kontrakty) będzie faktycznym potwierdzeniem nastawienia. Wtedy będzie można zakładać, że sygnał ostatecznie zakończy się wynikiem pozytywnym. W tej chwili nie ma takiej pewności, a zwyżka z ostatnich dni wskazuje na to, że popyt nie odda łatwo skóry. Niewiele brakuje, a nastawienie ponownie może zamienić się na neutralne.

Właśnie. Czego oczekują ci, którzy w chwili obecnej kupują? Czy te zakupy są skazane na porażkę? Nie są. Kupujący liczą na to, że wspomniany szczyt na 2429 pkt. zostanie pokonany, a w ocenie średnioterminowej rynku zajdzie zmiana. O ile więc nadal zakładamy, że ceny mają większą szansę na spadek, warto zwrócić uwagę na kilka czynników, które mogłyby wskazywać, że przed rynkami akcji jeszcze w tym roku wyzwanie w postaci wzrostów cen.

Tu uwaga. Dla nas jest to o tyle ważne, że ewentualne pokonanie szczytu z września byłoby podjęciem zwyżki rozpoczętej w maju. Tu dochodzimy do sygnalizowanego od wielu miesięcy wątku możliwości testu poziomu szczytu z końca sierpnia ubiegłego roku. Można podejrzewać, że w takich okolicznościach do takiego testu by doszło. Tym bardziej, że gdyby faktycznie ostatni tydzień był początkiem fali wzrostów, to zapewne byłaby ona zbliżona przynajmniej do tej z września, a już to kazałoby oczekiwać osiągnięcia okoli 2500 pkt., lub nieco powyżej. Gdyby taka sytuacja miała miejsce, to późniejsze osłabienie nie odbierane byłoby już jako ruch w ramach trwającej ponad rok konsolidacji, ale jako ruch korekcyjny, w którym ponownie istotna była okolica 2250 pkt.

Kontekst tego ewentualnego wzrostu jest więc dla nas istotny. O ile wcale nie musi on oznaczać znaczącej poprawy względem dotychczasowych szczytów (choć może), to fakt możliwości walki na poziomie szczytu z końca sierpnia ubiegłego roku każe przyjąć, że wraca koncepcja opuszczenia szerokiej konsolidacji, a więc możliwość znaczącej zwyżki w późniejszych miesiącach przyszłego roku.

Zanim jednak taki optymistyczny scenariusz miałby się ziścić, czeka nas prawdopodobnie jeszcze okres dekoniunktury. Tu wracamy do czynników, które sugerują możliwość wzrostu cen w najbliższych tygodniach. Rzućmy okiem na dwa wykresy. Pierwszy przedstawia indeks S&P500 (Wykres_2), gdzie zaznaczone jest podobieństwo zmian na rynku z tym, co miało miejsce maju 2011 roku. Wygląda na to, że teraz wchodzilibyśmy w fazę korekcyjnego wzrostu, który odpowiadałby ówczesnemu czerwcowi. Zwyżka nie osiągnęłaby już szczytów, a później miałby miejsce ruch odpowiadający lipcowej przecenie. Wykorzystując analogie czasowe można oczekiwać, że ta silna przecena miałaby miejsce pod koniec bieżącego roku, co pewnie związane byłoby z wałkowanym ostatnio zacieśnianiem polityki fiskalnej w USA.

Drugim wykresem jest wykres pary EURUSD (Wykres_3). Tu także da się zauważyć podobieństwo przebiegu cen do tego, co miało miejsce wcześniej. Bazą jest tu dołek z lipca. To podobieństwo sugerowałoby zbliżającą się szybką, ale krótką zniżkę, która byłaby zwieńczeniem spadku, i po której nastąpiłoby odreagowanie przypuszczalnie do okolicy 1,3000. Po tym odreagowaniu awersja do ryzyka skłoniłaby ponownie do zakupów dolara, co przerabialiśmy w ostatnich czterech latach, choć zapewne i tu skala spadku nie powinna być już dramatyczna. Wsparciem dla tezy o krótkim spadku eurodolara jest wykres indeksu dolara (Wykres_4), gdzie widać nieco miejsca do spadkowej linii trendu, od której dolar powinien się odbić i słabnąć, co byłoby równoległe do kilkutygodniowej fali akceptacji ryzyka.

Podsumowując, da się  na wykresach zauważyć przesłanki, które sugerowałyby, że wzrost cen z ostatniego tygodnia może być częścią ruchu, którego skutkiem byłoby wycofanie się z nastawienia negatywnego w średnim terminie, oraz walka na poziomie szczytu z końca sierpnia 2011 roku. Kluczem jest zachowanie cen na poziomie 2429 pkt. Na razie nastawienie obowiązuje negatywne, ale gdyby poziom tego kluczowego oporu został pokonany, to można się spodziewać zwyżki przynajmniej o dalsze ok. 100 pkt., a najbardziej optymistyczna wersja zakłada bardzo dynamiczny wzrost negujący spadek z lata ubiegłego roku. Taki scenariusz, gdy poziom 2429 pkt. jest pokonywany, przedstawiony jest na Wykresie_5. Gdyby faktycznie do tego doszło, to o końcu zwyżki będą nas informowały wsparcia. Zrobiło się byczo, ale skoro pieniądz płynie szeroką rzeką dzięki luzowaniu ilościowemu, rynki akacji będą miały tendencję do wzrostów z przerwami na może głębokie, ale krótkie korekty. No i najprawdopodobniej w końcu wzrośnie zmienność.

Komentarze
W poszukiwaniu bezpieczeństwa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Polski dług znów na zielono
Komentarze
Droższy pieniądz Trumpa?
Komentarze
Koniec darmowych obiadów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Komentarze
Polityka ważniejsza
Komentarze
Bitcoin znów bije rekordy. Kryptowaluty na łasce wyborów w USA?