Wczoraj indeksy amerykańskich akcji straciły na wartości. Powód? Oczywiście strach przed klifem fiskalnym. Tu panuje zgoda komentatorów. Podziwiam błyskotliwość tych analityków. Bez mrugnięcia okiem, czy zawahaniem się palca nad klawiaturą są w stanie podać powód zmian indeksów, które w nie przekroczyły 0,2 proc. Indeks przemysłowy Dow Jones zakończył dzień spadkiem o 0,11 proc. Indeks S&P500 zaliczył spadek o 0,17 proc., a Nasdaq o 0,18 proc.

OK., zejdźmy z tych biednych komentatorów. Życie dziennikarza w takich dniach, jak wczorajszy, jest trudne. Brak nowych ważnych wiadomości sprawia, że nie ma o czym pisać, a serwis musi przecież wypuszczać nowe newsy. Nie ma możliwości stwierdzenia, co było przyczyną tak niewielkich zmian indeksów. Ba, może z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć, że takie zmiany są emanacją działania czynnika losowego. Nawet większa zmiana mogłaby za losową uchodzić. Dla wielu nie ma szans, by określić ścisłe zależności między pojedynczą wiadomością, a tym, jak zmieniają się ceny akcji. Tym bardziej nie ma szans na takie analizy,  gdy nie dzieje się nic, a jedynym czynnikiem, który jest w ostatnim czasie „stały" jest osławiony klif fiskalny. To żaden powód wczorajszych zmian. To wytrych, który ma te zmiany „tłumaczyć". Indeksy lekko spadły, to mamy wniosek, że rynek „obawia się" o klif. Gdyby ceny akcji wzrosły, to pewnie tłumaczono by to rosnącą wiarą w porozumienie między Demokratami, a Republikanami. Przecież to dziecinada.

Zamiast skupiać się na rzeczach mało istotnych skupmy się na to, co na wyceny może mieć wpływ. Dziś dwudniowe posiedzenie kończy Rada Polityki Pieniężnej. Posiedzenie zakończy się prawdopodobnie obniżeniem stóp procentowych o 25 pkt. bazowych. Niektórzy wprawdzie sugerują konieczność większego cięcia, a są banki, które to oficjalnie przewidują, ale prawda jest taka, że rada do podobnych ruchów nie jest skora.

Zanim poznamy decyzję rady, opublikowane zostaną wartości wskaźników PMI dla sektora usług największych gospodarek strefy euro oraz samej strefy w całości. O 11:00 poznamy dane o sprzedaży detalicznej w tejże strefie euro. Dziś poznamy amerykański raport ADP oraz wartość wskaźnika ISM dla sektora usług, a także dynamikę zamówień w amerykańskim przemyśle.

Z punktu widzenia rynku akcji, czy kontraktów, ważną będzie możliwość kontynuacji wzrostu cen. Nadal popyt ma szansę podnieść rynek ponad poziom 2500 pkt. Wczorajsze zamknięcie raczej uniemożliwia taki ruch w ramach jednej sesji (przy zachowaniu przeciętnej zmienności cen), ale ogólnie w ramach tendencji jest to całkiem możliwe.