Mimo to, nie udało się popytowi przeprowadzić akcji przynajmniej testującej opór. Najbliżej tego byliśmy w środę, gdy ceny zbliżyły się do oporu na odległość 4 pkt. Wczoraj nie udało się i to. Przez cały dzień przebywaliśmy w okolicy środowego zamknięcia.

Zachowanie naszego rynku wydaje się być bardzo ostrożne. Rekordy, jakie w USA zalicza indeks przemysłowy Dow Jones, nie robią wrażenia na uczestnikach rynku w Warszawie. Można domniemywać, że panuje przekonanie co do słabości zwyżki w USA. Być może faktycznie nie jest to rynek zbyt mocny, ale z drugiej strony o słabości mają świadczyć sygnały przewagi podaży. Rekordy wzrostu, jakby nie patrzeć, takimi nie są.

W tej chwili wydaje się, że realizujemy scenariusz odbicia, które w pewnym momencie się zakończy i ceny ponownie zaczną spadać w kierunku minimum z listopada. Zagadką jest poziom zakończenia tej korekty wzrostowej. Niektóre scenariusze zakładają, że jej szczyt został osiągnięty właśnie w środę, podczas nieudanej akcji zbliżenia do oporu. Skoro bowiem popyt nie jest w stanie doprowadzić do testu oporu, to na jakiej podstawie realne byłyby oczekiwania, że rynek jest w stanie podnieść się jeszcze wyżej?

Popyt nie kontynuował odbicia, ale też podaż za mocno nie przyciskała. Aktywność graczy była niewielka, a tym samym na bazie wczorajszych zmian cen nie warto wyciągać zbyt poważnych wniosków.

Kamil Jaros, Analityk Departamentu Doradztwa EFIX DM