Na bycze fanfary jest zdecydowanie za wcześnie. Nie udało się pokonać choćby najbliższego poziomu oporu, ale widać było, że to już nie jest tan sam rynek. Po pierwsze, podaż utrzymywała przewagę tylko w trakcie pierwszych chwil notowań na rynku akcji. Wtedy doszło do wyznaczenia przez kontrakty poziomu minimum trendu spadkowego na 2303 pkt. Później pojawiło się odbicie, które było już bardziej zdecydowane niż te z poprzednich dni. Zwyżka trwała do południa, by później przejść w fazę konsolidacji. Z konsolidacji ceny wybiły się dołem. Spadek zatrzymał się jednak nad poziomem porannych wahań. Nie przeszkodziły dane o wyższej od oczekiwań liczbie nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. Właściwie to właśnie przy okazji tej publikacji doszło do kolejnego zwrotu cen. Rynek ponownie zyskiwał na wartości i tym razem zwyżka była już szybka. W końcówce ponownie pojawiła się podaż, ale już nie była na tyle silna, by sprowadzić ceny na nowe minima dnia.
Jakie wnioski można wyciągnąć po takim dniu? Przecena zatrzymała się nad poziomem minimum z jesieni 2012 r. i nadal jest możliwe podjęcie próby wzrostu cen. Długoterminowy trend wzrostowy nie został jeszcze zanegowany. Nadal możliwa jest próba powrotu. Czy skuteczna, to już inna sprawa. Jednak jeśli faktycznie rynek miałby się podnieść, realne jest osiągnięcie okolicy 2600 pkt.
Kamil Jaros, Analityk Departamentu Doradztwa EFIX DM