Ceny się podniosły, co było kontynuacją ruchu z poprzedniego dnia. Rynek oddalał się od minimum trendu, co uznać należało za zmianę pozytywną. Problem w tym, że skala zwyżki była wciąż za mała. Ceny zatrzymały wzrost na poziomie 2348 pkt. To tylko kilka punktów pod pierwszym oporem. Gdyby opór ten został pokonany, można byłoby uznać, że w krótkim terminie trend spadkowy został zatrzymany. Skoro jednak do pokonania oporu nie doszło, obowiązują wnioski, które były aktualne przed sesją. Zatem nadal należy zakładać, że mamy do czynienia z krótkoterminowym trendem spadkowym. W najbliższym czasie może dojść do rozstrzygnięcia w kwestii trendu długoterminowego. Zarówno WIG20, jak i kontrakty znalazły się blisko poziomu dołka startowego jesiennej zwyżki. Zwyżka ta została już niemal w całości zniwelowana. Jeśli ceny spadną pod wspomniany dołek (dla indeksu to minimum z października, a dla kontraktów z listopada), to dojdzie do pełnej negacji, a wtedy trzeba będzie przebudować swoją opinię o rynku w długim terminie. Póki jednak rynek jeszcze nad tym jesiennym dołkiem, cały czas możliwe jest odbudowanie się trendu wzrostowego. Tu jednak popyt powinien być bardziej zdecydowany. Pokonanie 2355 pkt byłoby pierwszym sygnałem, że popyt faktycznie chce wrócić do gry. O nastawieniu pozytywnym pomyślimy po pokonaniu 2400 pkt.