Na rynku mamy coraz więcej powodów do radości: rozwój ekonomiczny naszego największego partnera gospodarczego, odbicie wzrostu polskiego PKB, zwyżki na innych giełdach. U nas hossy jeszcze nie widać, bo cały czas nad wycenami spółek wisi problem OFE. Zaproponowane zostały trzy warianty (każdy z nich mocno niekorzystny dla rynku, bo w rezultacie prowadzący do demontażu OFE i ich portfeli inwestycyjnych), a decyzje mają zapaść do końca wakacji. Jesteśmy zatem w okresie dużej niepewności, która się przekłada na notowania spółek.
Warto podkreślić, że nawet wariant teoretycznie niedotyczący aktywów akcyjnych (przeniesienie do ZUS obligacji Skarbu Państwa) również będzie miał negatywny wpływ na wyceny. Będzie się on bowiem wiązać albo ze zmianą charakteru portfela OFE na bardzo agresywny (złożony prawie wyłącznie z akcji), co zaowocuje nagonką na OFE przy okazji kolejnego kryzysu, albo z koniecznością wyprzedaży z portfeli aktywów akcyjnych i ich zamiany na bardziej bezpieczne instrumenty. Natomiast jeśli przyjęty byłby wariant „dobrowolności", to wpływ na rynek byłby wręcz katastrofalny, ponieważ blisko 100 proc. uczestników OFE przeszłoby do ZUS.
Stałoby się tak z kilku przyczyn. Po pierwsze, państwo może dowolnie sterować zachętami do przejścia: formalnymi (mitręga administracyjna związana z pozostaniem w OFE), propagandowymi (OFE – złe, ZUS – dobry), a nawet merytorycznymi (np. stopy zwrotu w ZUS nie niższe niż w OFE). Po drugie, skoro państwo likwiduje OFE po kawałku, to już lepiej od razu przenieść się do ZUS, żeby się nie denerwować co kilka lat. Po trzecie, ponowne zmniejszenie aktywów OFE będzie oznaczać ponowne zmniejszenie możliwości dywersyfikacji ryzyka, osiągania korzyści skali, a zatem realizacji wysokich stóp zwrotu. Po czwarte wreszcie, osoby heroicznie pozostające w OFE poniosą konsekwencje obniżenia wyceny poszczególnych aktywów – wszak wyprzedaż akcji przejętych przez Skarb Państwa (przecież nie ma innego uzasadnienia dla przejęcia akcji, jak ich upłynnienie przez nowego właściciela) będzie mocno obniżać notowania wszystkich papierów wartościowych notowanych na GPW.
Stowarzyszenie Emitentów Giełdowych przeprowadziło zatem symulację, co by się stało, gdyby dziś Skarb Państwa przejął akcyjne aktywa OFE. Zrobiliśmy to na podstawie danych na koniec 2012 r., ale inwestycje OFE mają charakter długoterminowy, więc margines błędu jest minimalny, a symulacja obrazuje skalę nadchodzącego zjawiska. Warto nadmienić, że rzeczywisty obraz jest jeszcze bardziej pesymistyczny, gdyż dane te nie obejmują tegorocznych inwestycji OFE oraz zaangażowania instytucji finansowych pośrednio zależnych od Skarbu Państwa, a jest to przecież kolejne kilkadziesiąt miliardów złotych, co przekłada się na kolejne kilkanaście procent głosów więcej. Rezultaty tej symulacji są zatrważające.
36 mld zł w rynek
W 72 spółkach zaangażowanie Skarbu Państwa będzie wynosić powyżej 25 proc. W przypadku rozdrobnionego akcjonariatu będzie to oznaczać przejęcie kontroli nad spółką. Ale nawet tam, gdzie jest inwestor strategiczny, pojawi się nowy duży akcjonariusz, mocno się rozpychający, wsparty dodatkowo władzą wykonawczą i ustawodawczą. Już samo tylko głosowanie grupami może doprowadzić do istotnej zmiany układu sił w spółce. Warto dodać, że spośród tych 72 spółek teraz tylko w 12 obecny jest Skarb Państwa, w przypadku pozostałych 60 emitentów będzie to zatem spory szok korporacyjny. W aż 48 spółkach państwo stałoby się największym akcjonariuszem.