Niepokojące informacje z tego bliskowschodniego kraju wywołały dużą nerwowość na rynkach finansowych, gdzie inwestorzy praktycznie zignorowali dobre tegotygodniowe dane makro, szczególnie z Niemiec i USA. Napięcia w Syrii wyraźnie się odbiły także na rynku ropy naftowej – ceny tego surowca w pierwszej połowie tego tygodnia wystrzeliły w górę o kilka procent, by w końcówce nieznacznie spaść. Syria nie jest wprawdzie istotnym producentem ropy naftowej, jednak przedłużająca się wojna domowa w tym kraju, która w najbliższych dniach może się przekształcić w konflikt międzynarodowy, budzi obawy o stabilność polityczną w całym regionie Bliskiego Wschodu. Oliwy do ognia dolewa fakt, że polityczne zawirowania nie ustają w Afryce Północnej – niespokojnie jest w Egipcie oraz w Libii. Władze tego drugiego kraju podały, że na skutek działań niezależnej grupy zbrojnej, został zamknięty kolejny ropociąg, transportujący ropę z tamtejszych pól naftowych do portów. Warto zaznaczyć, że nadal trwają także protesty pracowników libijskich pól naftowych, co w ostatnich miesiącach przełożyło się na znaczący spadek produkcji i eksportu. Według Reutera produkcja ropy naftowej w Libii nie przekracza obecnie 200 tysięcy baryłek dziennie wobec ok. 1,6 mln wcześniej.