Dobrowolność powinna dotyczyć poziomu ryzyka

Zmarły niedawno (w wieku 103 lat!) noblista Ronald Coase napisał między innymi te trafne słowa: „Często zastanawiałem się, dlaczego ekonomiści, wobec tych wszystkich absurdów, które ich otaczają, tak łatwo przyjmują założenie, że człowiek działa racjonalnie.

Aktualizacja: 11.02.2017 12:49 Publikacja: 11.09.2013 06:00

Maciej Bitner, główny ekonomista, Wealth Solutions

Maciej Bitner, główny ekonomista, Wealth Solutions

Foto: GG Parkiet

Może tak być dlatego, że badają system ekonomiczny, w którym dyscyplina rynku zapewnia, że w warunkach biznesowych decyzje są mniej lub bardziej racjonalne. Pracownik firmy, który kupuje coś za 10 dolarów i sprzedaje za 8 dolarów, nie będzie tego raczej robił długo. Ktoś, kto robi podobnie, podejmując decyzje odnośnie do domowego budżetu, nie uszczęśliwi swojej rodziny. Jednak polityk, który marnuje zasoby swojego kraju na wielką skalę, może mieć bardzo udaną karierę".

Opis ten zachowuje wielką aktualność i z powodzeniem można go odnieść nie tylko do planów rządu pod adresem OFE, ale także do sytuacji samego ministra Rostowskiego. Ten bowiem w jednej osobie łączy rolę polityka i zarządzającego domowym budżetem. Jako ten pierwszy robi wszystko, by polski system emerytalny opierał się wyłącznie na składkach pochodzących z pracy przyszłych pokoleń bez filaru kapitałowego. Jednocześnie jako osoba prywatna oparł swoją emeryturę przede wszystkim na dobrodziejstwach rynków finansowych. Obok środków z brytyjskiego ZUS (około 450 funtów miesięcznie) korzysta bowiem z kapitału zgromadzonego w Universities Superannuation Scheme Limited – funduszu emerytalnym inwestującym w akcje i obligacje, gdzie na koniec 2012 r. spoczywał kapitał wart 271 tys. funtów. Gdyby polegał wyłącznie na filarze repartycyjnym, jego emerytura byłaby – zwłaszcza jak na standardy brytyjskie – cokolwiek skromna.

Dobrowolność prowadząca do drenażu aktywów OFE zwiększa odpowiedzialność państwa za przyszłe emerytury i zmniejsza dodatni wpływ inwestycji OFE na gospodarkę

Tymczasem w ramach propozycji rządowych (tzw. mechanizmu suwaka) środki przyszłych emerytów na 10 lat przed emeryturą mają trafiać do ZUS. W praktyce oznacza to, że w momencie przejścia na emeryturę kapitał emerytalny będzie dokładnie zerowy. Całość oszczędności przejmie bowiem i spienięży państwo, które będzie odtąd wyłącznym gwarantem emerytury. Dlaczego minister Rostowski, mając samemu znaczne oszczędności emerytalne (także ulokowane w akcjach), chce pozbawić Polaków gromadzonego przez 14 lat kapitału emerytalnego?

Odpowiedź na to pytanie jest zaskakująco prosta. Decyzja ministra nie wiąże się dlań z żadnymi negatywnymi konsekwencjami. Liczy się tylko to, że udało się na kilka lat uniknąć bolesnych reform, które mogłyby wprawdzie trwale przywrócić równowagę w finansach publicznych, ale łączyły się z pewnym prawdopodobieństwem (moim zdaniem nikłym) utraty władzy. Kwestia emerytur za 20–30 lat, czyli tego, że na skutek „reformy OFE" będą one niższe o jakieś 15 proc., rządzących – delikatnie mówiąc – mało martwi. Tymczasem dla decyzji osobistej ma kapitalne znaczenie. Nieodkładanie na emeryturę lub odkładanie w mało dochodowych instrumentach (jak ZUS przy kiepskich prognozach demograficznych) jest działaniem, którego mamy wszelkie powody unikać. Jeżeli jednak tak jest, to czemu nie wprowadzić w życie promowanej przez rząd zasady dobrowolności? Dlaczego, jak mówi premier, „zmuszać Polaków do hazardu"?

Dobrowolność jest bardzo silną ideą, której nadzwyczaj trudno jest się oprzeć. Jednak system emerytalny tymczasem jest przymusowy i wobec zobowiązań w stosunku do już pobierających świadczenia trudno się z niego wycofać. Wynika z tego, że pełnej dobrowolności spodziewać się nie należy. Co zatem proponuje rząd?

W „Przeglądzie systemu emerytalnego" pojawiła się propozycja wprowadzenia możliwości nieodwracalnego przeniesienia aktywów zgromadzonych w OFE do ZUS. Na początku września rząd zaproponował, by swoboda wyboru dotyczyła tylko nowej składki. Też jednak miałaby to być decyzja nieodwracalna. Raz w życiu moglibyśmy zdecydować, że od tej pory wszystkie nasze składki będą trafiały do ZUS bez możliwości jakiejkolwiek korekty. To bardzo ułomny wybór z krótkim czasem na decyzję, który w dodatku odbywa się w warunkach zmasowanej propagandy przeciwko filarowi kapitałowemu. Trudno jednak zaprzeczyć, że swoboda wzrasta, jeśli alternatywą jest przymusowe pozostanie w OFE. Dlaczego więc jest to złe?

Stawiam następującą tezę: dobrowolność powinna dotyczyć poziomu ryzyka, na które narażony jest przyszły emeryt, a nie rodzaju obowiązkowego systemu emerytalnego. Nie ma powodu, żeby narzucać obywatelom, którzy tego nie chcą i nie rozumieją, inwestycji w akcje. Alokacja w ich portfelach mogłaby niemal w całości opierać się na instrumentach dłużnych. Jednak nie może być tak, że ich preferencje względem bezpiecznych instrumentów oznaczają zmniejszenie nakładów na filar kapitałowy. Dobrowolność prowadząca do drenażu aktywów OFE zwiększa odpowiedzialność państwa za przyszłe emerytury i zmniejsza dodatni wpływ inwestycji OFE na gospodarkę. Oddanie decyzji w tej sprawie w ręce obywateli spowoduje, że będą zachowywali się tak jak polityk z przykładu Coase'a, od którego zacząłem. Ich prywatne korzyści przysłonią dobro społeczne.

Komentarze
Przecena wyhamowała
Komentarze
Rentowności dalej rosną
Komentarze
Stopy w Polsce bez zmian, pomimo najniższej inflacji od 2019 roku
Komentarze
Niższa inflacja zmniejszy dochody
Komentarze
Co z obniżkami stóp procentowych w Polsce przy inflacji poniżej celu?