W efekcie waluta będąca ostoją stabilności przez ostatnie trzy lata straciła znaczną część walorów, które cenili inwestorzy szukający bezpieczeństwa. Frank nie mógł zdrożeć w stosunku do innych walut, ale też jego deprecjacja wydawała się nieprawdopodobna. Obecnie kurs może się zmieniać w obie strony, co więcej, stopy procentowe tej waluty stały się boleśnie ujemne i – „last but not least" – SNB okazał się znacznie mniej przewidywalny, niż się wydawało. Dlatego też napływy do ETP inwestujących w złoto nie mogą dziwić. Cena tego kruszcu przez chwilę flirtowała z poziomem 1300 USD za uncję, jednak inny bank centralny zmusił inwestorów do ponownej analizy. Decyzja EBC zwiększyła szansę na wzrost cen akcji i obligacji, co zmieniło relację zysku i ryzyka między złotem a innymi klasami aktywów.
Ropa naftowa ponownie zbliżyła się do 45 USD za baryłkę Brent. Inwestorzy przez krótki czas płacili nieco więcej, ale szybko okazało się, że śmierć saudyjskiego króla nie będzie miała znaczenia dla wydobycia ropy. Niemniej większość prognoz wskazuje na 60 USD. Napływy do ETP były najwyższe od lat. Jak jednak zwraca uwagę Barclays, inwestorów obstawiających wzrost cen może spotkać rozczarowanie. Powód? Kształt krzywej terminowej, który powoduje, że rolowanie kontraktów wiąże się z dodatkowymi kosztami.