Wczoraj notowania amerykańskiej ropy naftowej WTI wzrosły o 1,5%, przekraczając tym samym poziom 61 USD za baryłkę. Oznacza to, że cena ropy w USA po raz kolejny dotarła do ważnego poziomu oporu w rejonie 61,00-61,50 USD za baryłkę.
W ciągu ostatnich niemal dwóch miesięcy powyższa bariera była wielokrotnie testowana przez kupujących na rynku ropy naftowej. Nie została jednak pokonana, bowiem nad rynkiem tego surowca ciąży ciągle widmo nadpodaży. Produkcja ropy, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w innych rejonach świata (Bliski Wschód, Rosja, Europa Zachodnia, Afryka), utrzymuje się na wysokim poziomie, bowiem żaden kraj nie chce rezygnować ze swojego udziału w rynku.
Jednak optymistyczne informacje i dane makroekonomiczne, które pojawiały się w ostatnich tygodniach, nie pozwoliły także na spadek cen ropy naftowej. Według analityka Mitsubishi Corporation, Tony'ego Nunana, „60 USD za baryłkę to nowy normalny poziom cen ropy na kolejnych parę miesięcy". Jego słowom sprzyjają prognozy prezentowane przez amerykański Departament Energii, który spodziewa się sezonowego wzrostu popytu na ropę naftową w lecie, a także spadku produkcji tego surowca w USA począwszy od bieżącego miesiąca. Wczoraj w podobnym tonie wypowiedział się minister ds. ropy naftowej Kuwejtu, który oczekuje dalszego wzrostu notowań ropy naftowej, co ma wynikać ze zwiększonego globalnego popytu na ten surowiec.
Wzrostom notowań ropy naftowej pomogły także plotki dotyczące nieporozumień w kwestii ostatecznego porozumienia w sprawie irańskiego programu atomowego. Porozumienie miało bowiem zostać podpisane jeszcze w czerwcu, a tymczasem pojawiają się pierwsze wątpliwości, czy się to uda. Jest to o tyle istotne, że podpisanie ostatecznego porozumienia otworzyłoby Iranowi drogę do zwiększenia eksportu ropy naftowej.
Dzisiaj jednak na pierwszy plan wysuną się prawdopodobnie dane dotyczące zapasów ropy naftowej w USA. Wczoraj Amerykański Instytut Paliw podał, że w minionym tygodniu zapasy te spadły o 3,2 mln baryłek, czyli o więcej niż oczekiwano. Dzisiaj swoje wyliczenia na ten temat przedstawi amerykański Departament Energii. Jeśli potwierdzą one duży spadek zapasów, to może nastąpić próba pokonania wspomnianego powyżej ważnego poziomu oporu. Jednak przebicie go na dłużej wciąż jest mało prawdopodobne ze względu na uwarunkowania fundamentalne na rynku ropy.