Zawsze w takich sytuacjach rodzą się różne pomysły, z których wiele jest mocno naciąganych. Istnieje silna presja na to, by wiedzieć dlaczego. Można się tylko domyślać, że ma to zaspokoić potrzebę kontroli oraz podtrzymać przekonanie, że każda zmiana na rynku ma swoje racjonalne uzasadnienie. Problem w tym, że w zbiorowości rzadko występuje jeden kluczowy czynnik. Tym samym opinie sugerujące, że wzrost cen to przejaw pozytywnej reakcji rynku na program wicepremiera Morawieckiego, są bardzo dyskusyjne. Szczególnie, że mamy przecież wzrost na większości rynków akcji na świecie, a program, jakkolwiek by go oceniać, ma znaczenie lokalne.
Przekonanie o tym, że zawsze znamy powody takiej czy innej zmiany na rynku, jest pułapką. Jest wiele sytuacji, gdy wypada reagować na zmiany, nie znając ich genezy. Po czasie zapewne się dowiemy. Albo nie.
Z technicznego punktu widzenia ostatnie dni mogą być początkiem bardziej okazałej fali zwyżek. Warunkiem wciąż pozostaje przełamanie poziomu 1900 pkt. Można podejrzewać, że w przypadku pokonania szczytu z końca grudnia szybko może zostać osiągnięta okolica 2000 pkt. Na wiele więcej jednak bym już w krótkim czasie nie liczył. Niemniej ważniejsze w takim wydarzeniu byłoby to, że przełamanie oporu oznaczałoby, że prawdopodobnie na dłużej kluczowym dołkiem pozostanie ten z okolicy 1650 pkt, a pierwsze wsparcie można będzie plasować w okolicy 1750 pkt.