„Dla mnie najpiękniejszym słowem w słowniku jest cło” – to słowa, które po raz pierwszy zostały użyte przez Donalda Trumpa w 2018 roku. Od tego czasu rynki wielokrotnie przekonały się, że nie były to puste słowa, lecz zapowiedź realnych działań administracji USA. Dużym zaskoczeniem okazało się ostatnie orzeczenie sądu z Nowego Jorku (CIT), stanowiące o nieprawomocności wprowadzonych ceł. Sprawa toczy się jednak nie o wszystkie cła, lecz jedynie o „cła odwetowe” oraz „cła związane z fentanylem”, które oparte zostały na IEEPA, czyli ustawie federalnej upoważniającej prezydenta do regulowania handlu międzynarodowego jedynie w sytuacji ogłoszenia stanu nadzwyczajnego.
Trzyosobowy skład sędziowski zakwestionował wykorzystanie wspomnianej ustawy do wprowadzania szerokich ceł w celu prowadzenia polityki protekcjonistycznej. Decyzja obejmująca cła nałożone na takie kraje, jak Meksyk, Kanada i Chiny, nie dotyczy ceł sektorowych obejmujących stal czy aluminium, nałożonych na podstawie innych przepisów. W środę, 28 maja przyznano dziesięć dni na wykonanie orzeczenia, co spotkało się z niemal natychmiastową i zdecydowaną reakcją administracji, która określiła decyzję jako niezwykle szkodliwą. Podkreślono, że brak uchylenia decyzji pozwoli innym krajom na uzyskanie przewagi w negocjacjach i postawienie USA w roli zakładnika. Sąd apelacyjny przyznał tymczasowe zawieszenie wyroku, co oznacza, że wszystkie nałożone cła pozostają w mocy na czas rozpatrzenia apelacji.
W poniedziałek, 2 czerwca poznaliśmy odczyt majowego PMI polskiego sektora przemysłowego. Odczyt na poziomie 47,1 pkt, przy prognozach na poziomie 50,4 pkt, zaskoczył analityków i komentatorów rynku. Tak duży spadek indeksu wyprzedzającego koniunkturę sygnalizuje najostrzejsze pogorszenie od czerwca 2024 roku. Na słaby odczyt przełożył się przede wszystkim gwałtowny spadek nowych zamówień w sektorze budowlanym, energetycznym i motoryzacyjnym.
W niedzielę doczekaliśmy się też zwieńczenia kampanii prezydenckiej. Wraz z wygraną Karola Nawrockiego rozpoczęły się dyskusje na temat tego, co może ona oznaczać dla rynków finansowych. W powyborczy poniedziałek najważniejsze krajowe indeksy faktycznie uległy przecenie, jednak taki nastrój nie utrzymał się długo. Istnieje oczywiście obawa o kapitał zagraniczny, którego napływ obserwowaliśmy w ostatnich miesiącach, a który, obawiając się wzrostu ryzyka politycznego w regionie, może wycofać fundusze z krajowego rynku. Większe obawy budzi krajowy rynek długu, na którym rentowności wzrosły na całej długości krzywej. W wyniku zawirowań politycznych kluczowa pozostaje środowa decyzja RPP dotycząca stóp procentowych.