Trzeba przyznać, że tym razem inwestorzy zareagowali w dość umiarkowany sposób i mimo sensacyjności tej informacji nie rzucili się do zakupów. Trzeźwa ocena wskazuje bowiem, że szanse na zrealizowanie tej idei są znikome. Przede wszystkim zamrożenie produkcji nie leży w interesie Iranu, który dopiero wraca na rynek. Poza porozumieniem pozostaje też kilku innych producentów, którzy mogą zechcieć zwiększyć swój udział w rynku. Jednak jeśli nawet uda się ograniczyć wydobycie, to w przypadku ewentualnego wzrostu cen do gry znowu wejdą producenci o wyższych kosztach, między innymi operujący na złożach łupkowych. To zaś doprowadzi do spadku udziału w rynku przede wszystkim krajów OPEC. Zdaniem niektórych ekspertów rynek zbytnio koncentruje się na stronie podażowej, tymczasem zaś problemem jest także słabnący popyt i stąd w najbliższym czasie mogą płynąć negatywne sygnały.

Brent i WTI zdrożały w zeszłym tygodniu po 0,7 proc. przy dużej zmienności. Cena na giełdzie w Nowym Jorku utrzymała się poniżej 30 USD za baryłkę, zaś w Londynie poniżej 33 USD. Gaz ziemny na rynku amerykańskim znowu spadł do poziomów zbliżonych do kilkunastoletniego minimum. To oczywiście efekt nadspodziewanie łagodnej zimy i wysokiego stanu zapasów.