Znamienne jest także to, jak zachował się WIG20 na środowej sesji. W trakcie fazy osłabienia notowań na rynkach europejskich, gdy indeksy regionu pogłębiały skalę spadków, wskaźnik największych spółek z GPW utrzymywał stabilny poziom. Ostatecznie do spadków doszło, ale były one mniej dynamiczne, a tym samym byliśmy relatywnie mocniejsi niż inne giełdy.

Dotychczasowe oddalenie od szczytu zwyżki nie jest duże, a tym samym nie ma większych powodów do niepokoju. Ciągle w grze jest scenariusz podjęcia próby walki z poziomem szczytu z końca roku. Obecnie warunkiem, by ten scenariusz rozważać jako realny, jest utrzymywanie się indeksu nad poziomem 1750 pkt. Głębsze zejście może zepsuć dotychczasowy dobry efekt zakupów i skłonić do wniosków mniej optymistycznych. Przypomnę bowiem, że w średnim terminie wciąż znajdujemy się w trendzie spadkowym. Ostatnie dokazywanie popytu ma na razie wydźwięk jedynie krótkoterminowy, choć trzeba przyznać, że blisko jest do tego, by mogły się pojawić i konsekwencje średnioterminowe.

Zatrzymanie wzrostu i wahania cen z ostatnich dni być może wkrótce się skończą. Szczególnie że przed nami jeszcze w tym tygodniu kilka ciekawych publikacji makroekonomicznych z piątkowym raportem o dynamice amerykańskiego PKB na czele.