Nie ma chęci na poważny atak, co sprawia, że ciągle trudno o mocniejsze wnioski. Naruszenie szczytu z końca grudnia jest odnotowane, ale to za mało. Szczególnie że aktywność w ostatnich dniach nie należy do największych, a przecież w takich okolicznościach powinna wzrosnąć.
Podczas wczorajszej sesji opublikowano dane o polskiej deflacji. Okazało się, że była ona większa od oczekiwań. Ceny na poziomie konsumentów spadły rok do roku o 0,8 proc., choć oczekiwano spadku o 0,7 proc. Ciekawe jest to, że mimo wszystko skala deflacji zmalała, gdyż dane sprzed miesiąca zostały zrewidowane do -0,9 proc. Zatem właściwie należałoby się cieszyć. Jest też inny godny uwagi wątek. Publikowany przez BIEC wskaźnik przyszłej inflacji sugeruje dość szybkie kurczenie się deflacji w Polsce. Pytanie, czy tylko na wyzerowaniu cen sprawa się zakończy, czy też będziemy mieli choćby niewielką inflację. Opublikowana ostatnio przez NBP projekcja inflacji nie daje większych szans na szybsze tempo wzrostu. W związku z tym może zaistnieć na łonie nowej RPP pokusa poluzowania polityki pieniężnej. Przeciwwskazaniem jest fakt, że czynniki deflacyjne są poza zasięgiem działania rady, oraz to, że niższe stopy mogą osłabić kondycję sektora bankowego, który już teraz boryka się ze znacznymi obciążeniami, a przecież nadal nie wiadomo, czy nie wybuchnie kolejny SKOK.