W związku z tym, na co jeszcze tego dnia byki mogły liczyć? Szczególnie, że wspomniany wzrost pojawił się praktycznie bez przyczyny, a skoro brakowało jednego ważnego czynnika, to brakowało również motywacji do dalszych zakupów, które miałyby podnieść ceny bardziej niż wskazuje na to średnia zmienność. W konsekwencji przez kilka godzin nie działo się na rynku wiele. Aż do chwili, gdy na papierach PGE pojawiła się przecena, co poruszyło indeksem WIG20, a tym samym i kontraktami nań. Rynek pozostaje nerwowy. Jest szansa na powiększenie skali odbicia, ale wciąż wisi nad nami ryzyko ponownego ataku na poziom dołka z piątku.
W trakcie sesji opublikowano dane o tempie wzrostu gospodarczego w USA w I kw. 2016 roku. Wzrost (w ujęciu urocznionym) wyniósł 1,1 proc., a więc nieco więcej niż sądzono (prognoza 0,8 proc.). Rynek na te wieści nie specjalnie nie zareagował, ale nie ma się czemu dziwić. Obecnie kończymy II kw. i za miesiąc to właśnie dane za okres kwiecień-czerwiec będzie istotniejszy. Rynek już od dłuższego czasu ma zdyskontowany fakt, że to tempo wzrośnie do 2,5-3,0 proc. Teraz w głowach analityków jest już kalkulacja początku przyszłego roku, a więc reagowanie na niewielkie w sumie różnice kwartału historycznego nie ma większego uzasadnienia.