Po chwilowym załamaniu ceny większości aktywów wzrosły do poziomów sprzed referendum. Dotyczyło to także rynków towarowych. To dość paradoksalna sytuacja, bowiem według większości analiz wzrost globalnego PKB będzie po Brexicie wolniejszy. Większe będą za to niepewność i zmienność, a to powinno raczej inwestorów zniechęcać do otwierania długich pozycji. Stało się jednak inaczej.

W ciągu tygodnia indeksy surowców wzrosły o 2–3 proc., zależnie od kompozycji, i od razu trzeba powiedzieć, że nie oddaje to skali zwyżek na najbardziej popularnych rynkach. Stało się tak za sprawą dalszego ciągu spadków na rynkach głównych zbóż, które straciły po ponad 8 proc., „zaniżając" wzrost indeksów. Za to wszędzie indziej kwitła hossa. Biorąc pod uwagę nieznane konsekwencje Brexitu, sensownie wygląda sytuacja na rynkach metali szlachetnych. Złoto zdrożało o 2 proc., zbliżając się do 1350 USD za uncję. Znacznie bardziej zwyżkowały srebro i pallad, których ceny skoczyły po 11 proc. Platyna poszła w górę o 7 proc. Trudniej natomiast pojąć to, co działo się na rynkach metali przemysłowych. Cena miedzi poszybowała w górę o ponad 4,5 proc., zbliżając się do 5000 USD/t, zdrożało także aluminium, o prawie 3 proc., i pozostałe metale: nikiel, ołów i cyna. Ropa Brent zdrożała o 5 proc., osiągając na koniec tygodnia cenę 49,3 USD za baryłkę. WTI zwyżkowała o niecałe 3 proc., dochodząc do 49 USD za baryłkę.